No tak, wcześniej czy później musiałam o tym napisać. Nie ma Karoliny bez Barcelony. Kocham piłkę nożną, a mecze Barcy oglądam z zapartym tchem. Pewnie nikogo nie zdziwi, jak powiem, że moim ulubionym piłkarzem jest Messi, ale to nie stało się po tym jak dostał 3 złote piłki z rzędu. Lubiłam go od jego pierwszego meczu w Barcelonie, po prostu coś w jego stylu gry mówiło mi, że będzie wielki ;). Dzisiaj wieczorem był ostatni mecz prowadzony pod opieką Pepa Guardioli. Bardzo przeżyłam, gdy zdecydował się na odejście, ale może to lepiej? Nowe poglądy mogą zawsze zaowocować czymś lepszym, tym bardziej, że ostatnio Barcelona przegrała kilka ważnych meczów. 
Nie lubię tego, gdy ktoś kibicuje drużynie tylko gdy wygrywa. Obserwowałam to ostatnio po przegranej z Chelsea - wielu nie przyznawało się komu kibicowało, a dzisiaj, gdy Barca zdobyła 14 trofeum w ciągu ery Guardioli udają wielkich kibiców. to po prostu nie fair, chociazby wobec nich. 
Wiem, że to "Tylko" sport, ale jak niektórzy płaczą na komediach romantycznych, ja płaczę na meczach. Dzisiaj czułam się jakby coś odeszło, zamknęła się jakaś karta historii. Nie ma juz Wielkiego Pepa, przyszedł Tito. Ale przecież zawsze trzeba iść do przodu... ;)
FC Barcelona 3 - 0 Athletic Bilbao