Green leaves and bananas

9:43 PM

Proponuję nie sugerować się tytułem dzisiejszego artykułu (czyż to nie brzmi lepiej niż 'post' lub 'notka'?), gdyż w przeciwieństwie do większości społeczeństwa ziemskiego nie wyleguję się właśnie w cieniu palm, a za bananami nie przepadam. Chciałabym Wam za to (werble) przedstawić rzecz idealną, na którą polowałam bardzo długo, która na sklepowym wieszaku wisiała samotnie aż po dzień, gdy po nią sięgnęłam i zmierzyłam tryliard razy, ażeby w końcu w duchu chwały pomaszerować w stronę kasy. No dobra, ubarwiam (kiedy z tego w końcu wyrosnę, sic!). Czasami lubię się podręczyć ('Mieszkam w małej dziurze (duża brzmiałaby za poważnie) na końcu świata') i wchodzę na strony internetowe tych wszystkich sklepów, których w Białymstoku nie ma i nie będzie, a ja nawet jeślibym znalazła na nich coś, na co jakimś cudem moją poczciwą świnkę skarbonkę będzie stać, i nawet jeśli byłoby to coś z moich snów, nie zamówię tego przez swoją wrodzoną fobię przed sklepami internetowymi (a bo przyjdzie za małe, za duże, za brzydkie, z nieprzyjemnego materiału i w ogóle nie będę na to chciała nawet patrzeć, a za ocean przecież nie odeślę). Tym razem padło na print (jakie zaskoczenie!) do złudzenia przypominający tropikalne wyspy. Szeroko pojęte liście we wszystkich odcieniach zieleni spodobały mi się wyjątkowo. A najbardziej na krótkich spodenkach. Ale jako, że najbliższy Topshop znajduje się w stolicy, korzystając z wakacyjnego nicnierobienia, o piątej rano (bo wcześniejszej godziny nie było) wpakowałam się wraz z torebką zawierającą jedynie portfel i najpotrzebniejsze rzeczy (czytaj: tonę mokrych chusteczek i drugą tonę gazet) do autobusu (w kolejności odwrotnej do przedstawionej; najpierw torba, potem ja).

I advise you not to care about the title of this article (it sounds way better than 'a post' or 'a note', doesn't it?). Unlike the majority of the Earth's comunity I'm not sunbathing in the palm leaves' shade right now, nor I like bananas. Instead, I would like to show you (drums!) a perfect piece of clothing, which I was hunting for a long time until I found it, lonley on a hanger, tried it on a billion of times and went into the cash desk direction. Okay, I'm embelishing again (when will I finally grow up?). Sometimes I like to torment myself a little bit ('I live in a town small like a hole where the world ends') and I surf through websides of all those shops that aren't avaliable in my city (and they won't be), and even if I find in the Net anything I would be able to afford, and even if it was like taken out of my dreams - I wouldn't order it because of my phobia of online shopping ('it will come to me to small, too big, in a bad condition or made of a not-expected material'). This time I found something printed in green, reminding of some wild islands and sand beneath my toes. I decided to use one of those lazy holiday days and went for a trip to Warsaw in order to find that Topshop piece - no matter if shorts, top, dress or anything else. At 5 a.m. (there wasn't any earlier ones!) I came into the bus with only one bag full of things I will need during the day (read: one tone of wet hankies and other tone of newspapers).

Warszawa zawsze robi na mnie pozytywne wrażenie, a jeszcze większy plus zyskuje za zaopatrzenie galerii handlowych. Z wypiekami na twarzy przemierzyłam połacie krain rozpusty, przejrzałam wszystkie wieszaki, aż w końcu znalazłam wypatrzony w sieci wzorek. Mieliście kiedyś takie uczucie, że coś idealnie do Was pasuje? Jak niebieska sukienka Kopciuszkowi, albo miód Puchatkowi? Nie jestem za marnotrawieniem wszelkich oszczędności na ubrania, które 'może kiedyś tam założymy' albo 'właśnie widzieliśmy na sąsiadce i całkiem fajnie się prezentowały'. I chociaż ten kombinezon do najtańszych nie należał, dziarsko postanowiłam, że wolę wrócić z czymś idealnie w moim stylu, czymś, co będę nosić z przyjemnością niż z pięcioma zwyczajnymi bluzkami jedynie zawalającymi mi szafę (w tym temacie polecam Wam porady Styledigger).

Warsaw always makes such a big impression on me! And I like it even more because of the variety of shops. With red pastries on my face I was running from one boutique to another, I looked through all the shelves in order to finally spot THAT pattern. Have you ever had this feeling that somethings fits perfectly for you? Not only because of the way it's sewed but also to your personality? Like honey to Winnie the Pooh, or a blue dress to Cinderella? I'm not for spending all our spare money on clothes we will 'maybe wear' or we 'have just seen on our neighbour and it looked quite nice'. However that jumpsuit wasn't the cheapest one, I decided to buy it. I prefer to come back home with one cloth I would be happy to wear than with ten Tshirts I don't need (in this subject I recommend you Styledigger's article). 


wearing: Topshop jumsuit, Reserved heels

You Might Also Like

26 COMMENTS

  1. idealnie ♥ naprawdę wspaniałe zdjęcia, a kombinezon świetnie do Ciebie pasuje.
    ARTYKUŁ jak zwykle czytałam z wielką przyjemnością :) jesteś mistrzynią w pisaniu! super:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. hahahahha ARTYUKUŁ! ♥ Dziękuję pięknie!

      Delete
  2. Bardzo dobry post, świetne zdjęcia, ciekawy tekst, ładna modelka - cóż więcej potrzeba? Podoba mi się twój blog, zdążyłam już przejrzeć większość postów, więc mogę powiedzieć (dla czepialskich - napisać), że rozwijasz się i jesteś coraz lepsza w tym co robisz:).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa, bardzo ciesze się, że są ludzie, którym rzeczywiście podoba się to, w co wkładam bardzo dużo pracy (chociaż wiem, że za bardzo tego nie widać - posty (artykuły haha!) pojawiają się rzadko, ale uwierz, robię co w mojej mocy i poruszam niebo i ziemię, żeby być bardziej regularna) komuś się podoba :). Rozwój to mój główny cel, zawsze po dodaniu czegoś nowego myślę, że mogło być lepiej. Tego od siebie wymagam, za każdym razem. Więc trzymaj kciuki, żebyś za jakiś czas mogła NAPISAĆ (nie przejmuj się czepialskimi :D) "Jest jeszcze lepiej".
      Pozdrawiam!

      Delete
  3. Też mnie denerwuje, jak znajdę coś ślicznego na stronie internetowej, a w Lublinie nie ma tego sklepu ;) W Białymstoku o ile się nie mylę macie chociaż zarę, a my nie mamy zary, bershki, pull&bear,newlook, topshop,C&A i wiele innych (tylko sobie nie przypominam teraz), natomiast croop i hause w każdej galerii + wolnostojące.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ojej, to na prawdę ubogo! My nie mamy Topshopu ani New looka, ale Zara, C&A, Bershka czy Pull&Bear są :). Cropp I House? Współczuję, nie lubię tych sklepów, zazwyczaj omijam z daleka! Ale z drugiej strony zawsze można wygrzebać jakieś nie-masowe perełki w lokalnych :)

      Delete
  4. Och Karolina świetnie wyglądasz. ;*

    ReplyDelete
  5. Genialny kombinezon! Od jakiegoś czasu poluję na model dla mnie i nie mogę się na nic zdecydować ;)
    Btw nie przesadzaj, że mieszkasz w dziurze - a co ma powiedzieć osoba, która tak jak ja, do najbliższej galerii handlowej ma 30 km, a w swoim miasteczku głównie lumpy i chińszczyznę? :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, wiem, że przesadzam. Tak na prawdę Białystok lubię, za to, że mogę go przejechać ze znajomymi rowerem, znam każdą uliczkę i połowę jego populacji w moim wieku. Ale nie zmienia to faktu, że nie ma tu lotniska czy innych udogodnień towarzyszących stolicy, a ja marze o mieszkaniu w NY :). Szczerze Ci współczuję ;)

      Delete
    2. ojoj, chyba za dużo gossip girl, satc, diabel ubiera sie u prady, etc,etc. ;) chodzenie po nyc z kawa (ze starbucks oczywiscie)torebka od projektanta i pisanie artykulów do gazety o modzie to raczej nie jest prawdziwe zycie. no moze tak, ale dotyka ono chyba 1 albo 2% populacji. no nic, w kazdym razie jesli tego chcesz to Ci tego zycze. ;) myslalas o studiach w nyc? chyba tak byloby najlatwiej zaczac. w ogole jaki kierunek cie interesuje nawet jesli w Polsce?

      Delete
    3. Wiem, ze nie jest to prawdziwe życie. Ale ja lubię się trochę pooszukiwać, że mnie to spotka ;) Tak już zupełnie poważnie, to tak, marzę o studiach w nyc, ale to daleko, więc nawet sam koszt biletu byłby bardzo duży, więc myślę też nad Londynem, zawsze to w Europie. Nie wiem czy mi się to uda, będę się na pewno starała o jakieś stypendium. Marzę o studiach w kierunku modowym, nasłuchałam się trochę, że medycyna jest najbardziej pewna i opłacalna jesli chce się wyjechać - złożyłam na biol-chem do liceum i od razu chciałam się przenosić. To nie moja działka, ja jestem typową humanistką. Długo nad tym wszystkim rozmyślałam i stwierdziłam, że na razie serce mi podpowiada profil humanistyczny, wszystkie moje osiągnięcia związane są albo z językami, albo z historią, więc nie ma co na siłę robić z siebie lekarza. Czas pokaże. Oczywiście główny cel to dziennikarz w Vogue, ale po lekturze 'Diabeł ubiera się u Prady'... no cóż, zobaczymy, może prawo? Albo dziennikarstwo w Polsce? W końcu ktoś tego Vogue'a musi w końcu wprowadzić :D

      Delete
  6. jak utworzylas to "cilck for more" i dalej czyta sie o tobie??
    licze na odp. ;) :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. W układzie strony (w bloggerze, opcje różne masz po lewej stronie) klikasz 'dodaj gadżet' i wybierasz tekst. Ja ten tekst o sobie napisałam normalnie a z 'click for more' zrobiłam link - który odsyła do strony, którą z kolei utworzyłam w zakładce 'strony' (u mnie one są ukryte; jeśli masz strony pokazane, to tą ukryj żeby nie była razem z tamtymi i skopiuj link)

      Delete
    2. kochana jestes, dziekuje.!

      Delete
    3. Cała przyjemność po mojej stronie, pamiętam jak sama musiałam się z tym troszkę namęczyć (informatyk ze mnie żaden).

      Delete
  7. Nigdy nie byłam przekonana do kombinezonów, ale Ty wyglądasz ślicznie :)
    Może kiedyś się przełamię i podejme kolejną próbę przymierzenia kombinezonu, bo zeszłoroczna w Oysho zakończyła się niepowodzeniem :D

    Pozdrawiam :)

    Ps. świetny blog ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! Warto zawsze spróbować czegoś nowego :)

      Delete
  8. Kombinezon idealny jak i idealnie dopasowane do niego buty ! Ok, miejsce też. Świetnie wyszła Ci całość i nie ma co ukrywać ;)

    ReplyDelete
  9. Byłaś w Warszawie? Tylko na zakupach? Podoba Ci się stolica? :)
    Świetnie wyglądasz w kombinezonie, to Twój fason(?).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Byłam na dzień i noc, na zakupach i u siostry :) Stolicę uwielbiam, duże miasta to mój klimat!

      Delete
  10. zgadza się, takie planowanie najfajniejsze ale jednak większa odległość czasu niezbędna, w tydzień można mało zdziałać :D
    te buty są super!

    ReplyDelete

like me on facebook

Subscribe