Cutting my hair & facing the fears

7:54 PM

The thing I'm afraid of aren't needles, spiders, frogs (I heard a story that when I was a lil girl I was looking for a prince by kissin them.. aghh) or rats but, well well... hairdressers. And their scissors. Seriously, it's not that I'm a reptiles lover but there simply cannot be anything worse than going to the haidresser's and asking gently 'could you please cut just the very ends of them?' and then, after few minutes having your hair half shorter. This time, after about a year without cutting my hair it really needed a recovery. I got rid of more or less 10 cm of my blonde lovelies and I must admit, I'm finally happy with what I have on my head & I faced my biggest fear! Scissors selfie absolutely needed xx

//Coś, czego boję się najbardziej w świecie. Nie pająków, żab (do tych akurat jestem zupełnie przyzwyczajona, a w wieku 5 lat ponoć praktykowałam poszukiwania księcia zaklętego w ropuchę) ani igieł, a... no cóż, boję się fryzjerek. I ich nożyczek. Na pewno znana Wam jest sytuacja, kiedy przychodzicie do poczciwej, uśmiechniętej Pani Krysi z nadzieją na lepsze jutro, mówicie śmiało 'tylko końcóweczki poproszę' a już po pięciu minutach nie wiecie, czy wypada Wam się rozpłakać na tym niewyprofilowanym, skórzanym fotelu, bo na głowie została połowa z hodowanych miesiącami włosów. Ja po rocznej absencji w końcu zdecydowałam, że dość już zniszczonych końcówek i nieukładającej się zupełnie fryzury i pełna obaw poprosiłam o skrócenie (z którego w końcu wyszło 10 cm, ale wszystko za moim poleceniem). Strach przed nożyczkami pokonany, selfie approved!

You Might Also Like

2 COMMENTS

like me on facebook

Subscribe