I'm a new soul I came to this strange world

8:54 PM

Uwielbiam dźwięk śniegu pod stopami, mroźne powietrze którym oddycham, uczucie jakbym była przykryta kocem, kiedy opatulę się trzema szalikami i futerkiem, i świadomość czekającej na mnie gorącej kawy, która skutecznie motywuje mnie do brnięcia przez śnieżne zaspy. Pamiętam, jak powtarzałam jakiś tryliard razy jak bardzo nienawidzę prostych zestawów, które nic nie wnoszą i są tak zwyczajne, że aż odpychające. Bo, bądźmy szczerzy, każdy może założyć czarne rurki i bordowy golf. W zimie staram się więc zwracać uwagę na detale. Czy każde czarne rurki są takie same? Wystarczy zabawić się fakturą, krojem (te na zdjęciach mają świetne zamki po boku, niestety niewidoczne), dodatkami (nic nie smakuje lepiej niż złoty naszyjnik pod zimową kurtką, czyż nie? :)). Kiedy przychodzi prawdziwa zima, wolę już być nie-taka-feszonelkowa, niż zamienić się w figurę z lodu, sprawdziłam, nie polecam, odmarzanie boli. Postrzeganie zimy niczym w Rosji bardzo mi odpowiada - im więcej futer tym lepiej. A w połączeniu z żołnierskimi guzikami daje świetny efekt niczym z wybiegu paryskiej kolekcji szwedzkiej sieciówki H&M. 

I love the feeling of the crisp snow under my shoes, the freezing air in my lungs, the soft touch of fake fur on my heads and the appealing thought of the hot coffe waiting for me at home. I remember saying like one zillon times how much I do hate simple outfits and that they bring nothing to the fashion world. Because, let's be honest, anybody can wear black skinny jeans and a turtle-neck top, right? But whenever the real, strong winter comes to my place and I am forced to spend time on a bus stop or walking from one place to another I prefer to be a boring and not-so-fashionable gurl than becoming an ice sculpure. It was really cold while taking those pictures, so I was trying to dance on the snow and do some running just in case I forgot how to move. As you can see, I'm keen on all kinds of furry coats at the moment, and that one with golden buttons seemed just perfect. 





ph. Agnieszka Żdanuk, wearing: Sammydress coat, H&M turtleneck, Aldo cap, Zara shoes & pants

You Might Also Like

19 COMMENTS

  1. Super, ale czapka wg. mnie nie pasuje :)

    ReplyDelete
  2. Karolajn, jesteś na bieżąco z nowinkami w świecie mody (w sensie, posiadasz wiedzę, faktycznie się tym interesujesz), mogłabyś wyrazić opinię o prasie modowej? Wiem, że kilkakrotnie zachwycałaś się polskim Harper's Bazaar, czy faktycznie warto zakupić pismo? Miałam styczność chyba ze wszystkimi gazetami, których tematyka w większy lub mniejszy zasięg obejmowała modę. I niestety jestem rozczarowana. Elle zalewają artykuły dla kobiet 30-40+, podobnie jak Twój Styl. Nie wspomnę już o Joy, Cosmopolitan, Claudia, Olivia i inne tego typu, bo z modą to nie ma nic wspólnego. Kiedyś czytywałam InStyle, ale w końcu wydało mi się mdłe. Teraz kupuję tylko Glamour, bo pasuje mi w odbiorze.

    A co myślisz o zagranicznym rynku? Ostatnio przeglądałam amerykańskiego Vogue w sieci i moja jedyna reakcja to "aha". Nie znalazłam nic dla siebie, wręcz się zawiodłam. :( Spodziewałam się czegoś wow, a dostałam ... Teraz zaglądam tylko by popatrzeć na reklamy, bo one robią wrażenie i niektóre sesje.
    Może inne edycje przypadną mi do gustu, bo wersja US jest jakaś taka uboga.
    Swoją drogą, co myślisz o "Vanity Fair"? Ostatnia sesja z Amy Adams była świetna. Przy okazji zapytam też o "Allure" i "Marie Claire"...?

    Przepraszam, że tak zalewam Cię pytaniami, ale chciałabym poznać Twój punkt widzenia :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hej! :) Nie masz za co przepraszać, dziękuję za tak wyczerpujący komentarz!
      Tak, faktycznie wiele razy wypowiadałam się na temat polskiego Harper's Bazaar - moja ekscytacja wraz z publikacją każdego egzemplarza jest powszechnie znana i zauważalna :) Tak jak napisałaś - nie ma nawet sensu czytać i marnować pieniędzy na gazetki typu Pani, Olivia, Claudia, czy Joy - nie niosą one ze sobą żadnego przesłania związanego z modą, są raczej czasopismami do poczytania u fryzjera. Jeśli chodzi o InStyle nigdy nie miałam okazji go czytać, choć słyszałam kilka dobrych słów o nim z ust vloggerki Radzki. Za Glamour właśnie nie przepadam, kiedyś kupowałam od czasu do czasu, teraz wydaje mi się mierny, bardziej czasopismo shoppingowe niż poświęcone modzie (a to zupełnie odmienne kwestie!), ale jego dobrym wg. mnie aspektem są niektóre sesje zdjęciowe. Natomiast Harper's Bazaar wyszedł, pamiętam dobrze, w walentynki rok temu. Byłam przeszczęśliwa, bo treści tam zawarte są na wysokim poziomie. To nie jest tylko gazeta o ciuchach, przerobionych w photoshopie modelkach i bogatych rosyjskich fashion victims. Znajdziesz tam wiele wzmianek o szeroko pojętej kulturze, nowo wydanych książkach, filmach, koncertach które mają się odbyć, ludziach związanych ze sztuką, designem, tworzących coś ciekawego. Oh, i moja ulubiona seria - 24 h z jakimś projektantem! Genialne! :) Do minusów zaliczam natomiast (tak!) sesje zdjęciowe, bo te w Elle robią na mnie zazwyczaj większe wrażenie. A właśnie, mówiąc o Elle - tu nasza relacja jest niesamowicie zmienna. Przed ukazaniem się polskiego HP narzekałam od dłuższego czasu na te wszystkie głupie artykuły przeznaczone dla kobiet +40, nudne teksty o promocjach w danych sklepach i jak dobrać jeansy do czarnej marynarki... ale wraz z pojawieniem się na rynku mocno konkurencyjnego HP jestem pod coraz większym wrażeniem ich jakości. Nie mogłam się oprzeć przed kupieniem kilku egzemplarzy, chociaż miałam pozostać jedynie przy HP - ostatnia okładka robi furrorę w sieci (Ola Rudnicka przyszła gwiazda modelingu!!), ja uwielbiam też sesję z Melą Koteluk, Brodką, Magdaleną Frąckowiak, Zuzą Bijoch, JAC też genialna - zaczęli współpracować z polskimi młodymi gwiazdami, i, W KOŃCU, z modelkami, a nie z aktorkami rodem z "M jak Miłość". Co do tekstów, też wydały mi się lepszej jakości, ciekawsze, wywiady ze znanymi osobistościami - Elle na plus! :)

      Co do rynku zagranicznego - Vogue zawsze pozostanie Vogue'iem, nazwa stanowi o prestiżu. Nie kupuję go, chociaż zawsze chciałam prenumerować - 70 zł za gazetę co miesiąc to cena nie na moją kieszeń, niestety. Jednak będą w Londynie wróciłam obładowana gazetami, i, tak kupiłam także Vogue niemieckiego i brytyjskiego. Powiem Ci, że brytyjskiego mogę ci jak najbardziej polecić (podobnie zresztą jak ELLE, ich wydanie jest super); owszem, dużą część stanowią reklamy aniżeli właściwa gazeta, ale kampanie też są interesujące, no i Vogue ma jednak największą moc na tym rynku, a co za tym idzie ciekawe wywiady, współprace i sesje zdjęciowe. Wersja US - widziałam kilka w Empiku, były całkiem okej, ale w wakacje przyjaciółka przywiozła mi jedno wydanie z NY i jest cienkie, powiedziałabym, że ubogie w jakiekolwiek treści. Harper's Bazaar brytyjski, przynajmniej ten który kupiłam w Muzeum na dziale 'moda' (jakaś limitowana edycja) ma tyle ciekawych tekstów, że przeczytanie go zajęło mi trochę czasu :D Kupiłam też zachęcona okładką LOVE magazine - najgrubsza gazeta jaką mam i bardzo mi się podoba, składa się głownie ze zdjęć (klimat trochę jak w polskim K MAGu, ale więcej mody).

      Jeśli chodzi o "Vanity Fair", "Allure" czy "Maire Claire" - nie czytałam nigdy, jedynie przeglądałam, więc nie będę osądzać.

      Mam nadzieję że choć trochę pomogłam :)

      Aha, i warto czytać też online! style.com i wiesz wszytko! :)

      Delete
    2. honey, napisałaś nowy post w komentarzu <3

      Delete
    3. Hah, jak ktoś pyta to odpowiadam :)
      #yolo

      Delete
    4. Jej, dziękuję za tak obszerną odpowiedź! :) Myślę, że w końcu zdecyduję się na zakup polskiego HP, choć trochę szkoda mi pieniędzy na jeden numer (ciekawe stwierdzenie, biorąc pod uwagę, że marzą mi się kreacje od projektantów!) i wówczas wydam własny osąd.
      Do InStyle'a i Elle chyba raczej już nie powrócę. Za bardzo zaczęły mi przypominać choćby "Avanti". Nie żebym coś miała do "Avanti", kiedyś nawet je lubiłam, ale jest to - cytując Ciebie - pismo shoppingowe, nastawione na zaprezentowanie ludziom, co aktualnie znajduje się w sklepach.
      Powracając jeszcze na chwilę do Vogue, ostatnio bardzo podobało mi się wydanie rosyjskie! Nie wiem, czy znasz pewną ciekawą stronę do czytania prasy angielskiej, ukraińskiej, amerykańskiej, włoskiej, rosyjskiej, hiszpańskiej, polskiej i francuskiej, jeśli jej nie znasz to serdecznie polecam -> setissue.com Wszelkie Elle/Vogue/Harper's Bazaar/Allure/Marie Claire/Vanity Fair/Glamour i wszelkie inne gazety o tematyce modowej stoją przed człowiekiem otworem :D A style.com również czytam, jestem tam kilka razy codziennie, chyba nawet ustawię ją na stronę startową haha.
      Pozdrawiam serdecznie!
      ~Ania.

      Delete
    5. Osobiście wolę wydać raz w miesiącu (czy nawet raz na dwa miesiące! ostatnie wydanie jest na styczeń-luty) te 12 zł i delektować się gazetą w 100% o tym, co mnie interesuje.
      Co do Vogue jeszcze - francuskie wydanie zawsze sprawiało na mnie dobre wrażenie (niestety po francusku to ja nie poczytam ;)
      O i dziękuję serdecznie za link, pewnie będę stałym bywalcem! :D

      Delete
  3. Kardise, możesz założyć bloglovin? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja nie tylko mogę, ja go mam od bardzo dawna, jest w linkach z boku bloga pod serduszkiem! :)
      Tu masz link: http://www.bloglovin.com/blog/3825371/kardise

      Delete
    2. Ups, mogłam przecież sprawdzić! Myślałam, że to weheartit. Sorki za zabranie czasu

      Delete
    3. Nie ma za co :* Chyba muszę popracować nad layoutem bloga, żeby platformy społecznościowe były bardziej czytelne :)

      Delete
  4. Karolina, podasz swoje typy z wybiegów couture? ;)

    Na który FW najbardziej czekasz?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Haute couture to chyba mój ulubiony czas w roku, jeśli chodzi o pokazy. Owszem, nie są to ubrania za bardzo "wearable", ale fascynuje mnie wysokie krawiectwo, kunszt wykonania tych ubrań i fakt, że w Zarze raczej ich nie podrobią (haha, jak by podrobili nosiłabym i tak! XD)

      Jako pierwsze, w niedziele swoją kolekcję zaprezentowało Atelier Versace. Nie jestem największą fanką Donatelli, chociaż jej RTW niezmiennie uczy mnie jak łączyć przepych z kobiecością, to haute couture (moim zdaniem) oscyluje na granicy kiczu. Nie było zdziwienia - Chanel jak zwykle świetna kolekcja, świetne show (sportowe buty do boucle i irokezów! Karl to potrafi!). Ellie Saab to poezja, ich suknie są piękne, wyjątkowe, ale.... trochę mnie nudzą. Tak, tak, dostaję co sezon to, czego chcę (i taaak, taką suknię będę miała na własne wesele! ;p), ale przez to bez ekscytacji podchodzę do ich pokazów - wiem, czego się spodziewać. Bardzo podobała mi się kolekcja Valentino, czarny tiul - marzenie. Ciekawie, bo bez zbyt dużego rozmachu zaprezentowali się Victor & Rolf (baletnice na wybiegu!), Zuhair Murad - białe koronki, całkiem całkiem, ale nie powaliło mnie, ale Maison Martin Margiela jak zawsze tajemniczo i wyjątkowo (i te ich maski!). Armani Privé nie dla mnie, Vionnet - genialna zabawa materiałami, fakturami, kolorami, Ulyana Sergeenko - no cóż, wolę jej osobisty styl, niż to co pokazała w kolekcji. Christian Dior mistrz!!!! Raf Simons wykonał porządną pracę, jestem zachwycona całością - nawet pokaz był pięknym spektaklem. Schiaparelli do mnie nie przemawia, nie powaliło mnie też Giambattista Valli, Alexis Mabille także. Za to Alexandre Vauthier WOW WOW!

      Co do FW - nie potrafię odpowiedzieć. Zawsze z wypiekami na twarzy śledzę relacje, zarówno z wybiegów jak i mody ulicznej i bloggerek. Każde miasto jest inne, ma inny styl i inne, fascynujące nazwiska na liście pokazów. Każde chciałabym kiedyś odwiedzić w czasie Tygodnia Mody - Nowy Jork i jego oryginalność, Londyn ze specyficznym luzem, Mediolan - cudowny przepych i kobiecość, i w końcu Paryż z jego elegancją. Cały miesiąc pokazów jest równie ekscytujący! :)

      Delete
    2. wow i ty te fw couture prefalle i resorty każdego projektanta oglądasz ??

      Delete
  5. Kurteczka prześliczna, chętnie bym taką przygarnęła! :) Cudownie wyglądasz:)

    ReplyDelete

like me on facebook

Subscribe