Inspirations?.. It sucks!
9:37 PM
Mam tendencję do chomikowania. Ale nie, nie zbierania bezużytecznych kamyków czy porwanych skarpetek (bywały i takie, ale jakbym zaczęła opowiadać ten post przeciągnąłby się zapewne tak bardzo, że mielibyście już dość słuchania o mojej kolekcji opakowań puszek coca-coli. Tak więc oszczędzę Wam tego). Nawet niepiszące długopisy we wszystkich barwach tęczy mnie nie pociągają. Możemy to nazwać znakiem czasu, nową technologią, ale zbieram obrazki. Zaczęło się w pierwszych klasach podstawówki, no bo kto nie miał segregatora z karteczkami? Z czasem moja kolekcja była sławna na całą klasę 1a i 1b (przecież to taaki kawał świata, sława!) a błagające pytania w stylu 'wymienisz się za tą brokatową z Diddla? Dam ci 3 naklejki!' (one zawsze były więcej warte, pamiętacie?) zbywałam pogardliwym spojrzeniem. Z czasem targanie dwóch, ważących po dwa kilo segregatorów każdego dnia do szkoły straciło swój heroiczny sens, a ja pozostałam wraz ze stosem obrazków przedstawiających kotki, pieski, księżniczki i Kubusia Puchatka. Życie straciło sens (prawie tak bardzo jak po wydaniu się, że Mikołaj nie zrobił mojej lalki Barbie samodzielnie, gdzieś w Finlandii).
Don't be confused about today's article title. It will be long and profitably, I promise.
I have a deep propensity to hoarding. But no, not just collecting useless pebbles or tored socks (there were ones, but if I start to tell you about it, that post will become so long that you'll be bored with my stories about Coca-Cola cans. So I'll just skip that part). Even non-writing pens in all colours of the rainbow doesn't allure me. We can call it the sign of the times, we can call it new technology, but I collect pictures. It all started in the first class of my primary school, when I had the most famous collection of cards (in classes 1a and 1b, it was such a big world!) and begging questions like 'Will you exchange that one with sparkling Diddl face? I will give you three stickers!' (they were always worth much, remeber?) meant nothing to me. As I was getting older carring two binders weighing one kilo each to school every day lost its heroic sence, and I was left with tones of Winnie The Pooh, Kitties and Puppies' snaps. My life had no meaning since then (okay, maybe finding out that my Barbie doll wasn't made by santa somewhere in Finland was more traumtic).
Don't be confused about today's article title. It will be long and profitably, I promise.
I have a deep propensity to hoarding. But no, not just collecting useless pebbles or tored socks (there were ones, but if I start to tell you about it, that post will become so long that you'll be bored with my stories about Coca-Cola cans. So I'll just skip that part). Even non-writing pens in all colours of the rainbow doesn't allure me. We can call it the sign of the times, we can call it new technology, but I collect pictures. It all started in the first class of my primary school, when I had the most famous collection of cards (in classes 1a and 1b, it was such a big world!) and begging questions like 'Will you exchange that one with sparkling Diddl face? I will give you three stickers!' (they were always worth much, remeber?) meant nothing to me. As I was getting older carring two binders weighing one kilo each to school every day lost its heroic sence, and I was left with tones of Winnie The Pooh, Kitties and Puppies' snaps. My life had no meaning since then (okay, maybe finding out that my Barbie doll wasn't made by santa somewhere in Finland was more traumtic).
I wasn't aware that hudge love has come back. Unfortunately, it isn't so visible and laborius as long hours lasting interleaving colourful cards from file to file. Old habits die hard and mine is manifesting as morbid gathering. No, not in a binder. On my hard drive. Without thinking I click 'Save as...' button while looking through Facebook. The same is when I'm searching some lookbooks and fashion shows but also favourite fashion blogs. And don't tell me that possesing twenty one pictures of non-defined coffe with equally non-defined.. mermaid (actually, it is That-Special-Coffe-We-All-Know so can you please tell me what is on those cups? I was always curious about it:). Coffie is diffrent on each photo, it's even acompanies USA flague and old milady wearing a colourful fur. On other snaps there is a perfect stylied connection between stripes and tartan found somewhere on Style.com. There's also another file full of things I have to do before I die alone with my 72 cats, starting from going to New York Fashion Week, opening my own butique, travelling whole world with a group of friends, marrying Vhuck Bass, walking through the red carpet, watching all movies in which audrey Hepburn acted itn (at one time) and ending at earth-bringing 'All I have in my life is imagination'. A terabyte of my hard drive can be not enough soon, but I don't worry. I have some CDs left.
Jak więc nazwać te obrazy? I dopiero po tak długiej (jak zawsze) przedmowie jestem w stanie przejść do właściwego sedna sprawy. Te wszystkie obrazki przedstawiają moje skryte pragnienia, marzenia czy pobudzają do przeżywania wrażeń estetycznych (lub do 'czemu ja tak nie wyglądam?!' :). Ale najgorsze jest... słowo. Pewne słowo, którego na prawdę nie znoszę. I nie zaprzeczam, brzmi ładnie, jest całkiem fajne i może i określa moje dziesięć folderów zachomikowanych zdjęć, ale jak tylko gdzieś je zobaczę, od razu wyłączam przeglądarkę (Google Chrome Team) i idę się przebiec po schodach, tak mi niedobrze. Nie lubię gdy czegoś jest wszędzie pełno, za dużo, po prostu przesilenie. Ale wypowiem (napiszę właściwie) je raz. INSPIRACJA. Eh, aż się wzdrygnęłam. Czemu jestem taka przewrażliwiona? Po prostu to wyrafinowane określenie jest tak nachalnie nadużywane przez wszystkich dookoła, że aż mi niedobrze. Mówisz, że zdjęcie ciastek jest Twoją inspiracją? A ja pytam d l a c z e g o ? Podaj s k u t e k tej (ciarki przechodzą mi po plecach) inspiracji? Zainspirować to może coś projektanta, prawdziwą fashion victim czy pisarza. Ale nie dziesięciolatkę przeglądającą wszystkie obrazki po kolei na weheartit. Jest wyjątek, kiedy coś mnie na prawdę inspiruje. Pochwalam używanie tego słowa w określeniu do stylizacji, ale gdy niesie przesłanie, na przykład jakaś konkretna kolekcja (samo się ciśnie czasami na usta, bo przecież nie powiesz po prostu 'takie jak w Burberry SS13). Żuk zainspirował Maciej Zienia. Ale on stworzył całą kolekcję. Nie wiem co pokazał mu ten niewielki robaczek, ale był przyczyną jego tworu, a nie bohaterem zdjęcia. To tak jakbym ja powiedziała, że obrazek przedstawiający Upper East Side 'zainspirował mnie' do kupienie bluzki z wieżowcami NY. Nie, po prostu bluzka była ładna i z przeceny.
Nie przeszkadzajmy sobie w zaśmiecaniu dysku. Ba, moje zamiłowanie przeniosło się właśnie do pokoju i mam nadzieję, że wystarczy mi ścian i tonera w drukarce. Za każdym razem kiedy wchodzę do pokoju ogarnia mnie takie dziwne uczucie, zawsze kiedy patrzę na te zdjęcia mam jakieś skurcze w całym ciele (w mózgu jeśli ktoś woli) i aż się trzęsę po raz setny patrząc na ulice Londynu i Carę Delavingne. Ale czy to mnie zainspiruje (naużywam się tego słowa raz i będę miała spokój na kolejne pięćdziesiąt lat. Wy też przy okazji. Obiecuję) do wyjazdy do Londynu? Gdybym mogła właśnie siedziałabym w czerwonej budce i gapiła się jak głupia na Big Bena. Jak na razie gapię się na zdjęcia.
So how do we call those pictures? And after long (as always) foreword I can finally come to the point. All those captures are showing my hidden temtations, dreams, or making me pass across many estetical feelins (or just 'Why I don't look like her?!). But the worst is.. taht word. The word I really hat. And I won't deny, it sounds cool, it's rather fine and even if it can describe my ten folders full of pictures, whenever I see it I switch off my computer and for a quick run down the stairs, I'm filling so sick. I don't like when something is everywhere, there's too much, I'm just tired! But, okay, I'll say it (write actually) once and neatly. INSPIRATION. Eh, I've shuddered. Why am I so oversensentive? I'll tell you why. That gourmet word is used definetely to much by everyone around me. You say that something inspired you, but show me w h a t w a s e t h e c a u s e of that inspiration? Show me the e f f e c t. Fashion designers can be inspired, fashion victims can be inspired, even writer can be but not a ten years old girl searching through weheartit! Of course I feel inspired sometimes, I like using that word when I'm talking about some outfits, but when there's a real connection beetween those two things (we just can't avoid using it, it's just 'not-professional' to say 'My outfit seems to be like Burberry SS13'). A beetle inspired Maciej Zień (polish fashion designer) to create whole collection. I don't know what he's seen it that little insect, but he shown the effect, the consequences. Not just a silly capture of a beetle. It's just like I'd say that a picture of Upper East Side inspired me to buy a Tshirt with NY's skusrapers. No, it was just pretty and on sale.
Don't interrup ourselves to collect rubbish on our computers and mobile phones. Even walls (my fondness has just moved there, I hope I'll have enough place on walls and printer ink ! :). Each time I come into my room I'm just trembling with happines and strange feeleng (some defect in my brain if you prefer), watching Cara Delavingne and London's streets for the hundreath time. But will it inspire me (I'll use that word many times today and I'll be calm and happy for antoher fifty. And you will also. I promise) to go to London? If I could, I'll be sitting now it a red public phone staring at Big Ben. By now, I'm gazing at photographs.
Don't interrup ourselves to collect rubbish on our computers and mobile phones. Even walls (my fondness has just moved there, I hope I'll have enough place on walls and printer ink ! :). Each time I come into my room I'm just trembling with happines and strange feeleng (some defect in my brain if you prefer), watching Cara Delavingne and London's streets for the hundreath time. But will it inspire me (I'll use that word many times today and I'll be calm and happy for antoher fifty. And you will also. I promise) to go to London? If I could, I'll be sitting now it a red public phone staring at Big Ben. By now, I'm gazing at photographs.
48 COMMENTS
jak na 15 latke myslisz bardzo dojrzale i kreatywnie:) ten pomysl z obrazkami na scianie swietny:)
ReplyDeleteWłaściwie rocznikowo to 16nastolatkę... ;)
DeleteMEga zdjęcia!
ReplyDeleteyou look beautiful, lurvn ur expressions, thanks for visiting me, am your new follower, i hope you follow me back, cheers!!!
ReplyDeletehttp://rock4less.blogspot.co.uk/
Świetny pomysł z tymi zdjęciami:)
ReplyDeleteŚwietny tekst, bardzo dobrze się Ciebie czyta! Dzielę z Tobą alergię na słowo "INSPIRACJA" :-)
ReplyDeleteOooo, Modenfer! ♥ Bardzo mi miło :)
DeleteBeautiful photos!!
ReplyDeletecaughtinvogue.blogspot.com
xx
ja tez w podstawówce zbierałam karteczki i miałam duuuużą koleklcję. Teraz wycinam jakieś inspiracje z gazet i zbieram :)
ReplyDeletez czym do ludzi...nie ubrałabym sie tak do spania nawwet...
ReplyDeleteBo to jest do spania?! :D A zresztą, truskaweczki i pasiaki według mnie w nocy dają radę! :)
Deletedają radę bo jestreś dzieckiem
DeleteA jak nie-dzieci ubierają się do snu? W satynę? :D
Deleteno ja jak miałam tyle lat co ty to nie ubieralam sie juz w pasiaczki i truskaweczki :)
Deletenie dzieci napewno nie ubierają się w jak to określiłaś "pasiaki i truskaweczki" ueee wyglądasz tutaj jak zmęczona życiem 40stko latka.
DeleteI also hoard pictures!!! My computer is just full of random pics! I also just love looking at any kind of pics! Cute post. Thanks for commenting on my blog. I'm following you now. Follow back if you like.
ReplyDeletehttp://lifeasart215.blogspot.com/
zbierałam karteczki kiedyś! hahahaha :D to były czasy! :D
ReplyDeleteo i widzę zdjęcie Messiego, juz Cię lubię.
a anonimami się nie przejmuj (zobaczyłam ten pod tym postem...) - ja nie wiem co ludzie mają w głowie, że potrafią hejtować wszystkich dookoła. -.-
Przyzwyczaiłam się juz ;))
DeleteOooooo, MESSIGO LUBISZ? TO JESTEŚMY BRATNIE DUSZEEE ♥♥!!
czyli... musisz zmienić nazwę folderu z obrazkami na komórce ??
ReplyDeleteZawsze go nie lubiłam ty! ;D Tak tak, trzeba, ale wsześniej 'takie różne' nie brzmiało lepiej haha :D
Deletekurcze, no ja nie pamiętam...
DeleteJeszcze Ci mówiłam , że mnie denerwuje! 'nie słuchasz mnie' :**
Deletebyć może... zwalmy to na to, że Cie nie słucham :D
Deleteto trochę zaskakujące... od kiedy ty nie lubisz słowa "inspiracja"... ja muszę to jeszcze przyswoić, bo ciężko mi uwierzyć...
ReplyDeletekiedyś miałam cały pokój oblepiony zdjęciami - później żałowałam tego bardzo ;d kiedy je ściągnęłam ściana wyglądała obrzydliwie ;d
ReplyDeleteMojej nic nie jest, kiedyś miałam ja całą w plakatach. Przyklejam na specjalna taśmę
Deleteoooooo super blog <33 bravo! :) fashionismydrug45.blogspot.com
ReplyDeletedobry pomysł na wykorzystanie wolnego miejsca na ścianie. też robię podobnie z tym :)
ReplyDeletesuuuper zdjęcia! <3
ReplyDeleteZdjęcia są mega :)
ReplyDeleteW połączaniu z tą jaskółką, fajny efekt :)
Jaskółki mam na większą część ściany :)
Deletehi .. you're pretty and i ike your random pictures it's cute
ReplyDeleteanyway i followed you , hope you follow back :)
nice pics
ReplyDeletehave a nice day
Style shouts
brak czasu? to tylko 40 minut dziennie ;)
ReplyDeleteAle co? ;)
Deletebardzo fajny wpis! :) ciekawy blog, jestem pierwszy raz ale dodałam do obserwowanych i na pewno będę często wpadać! pozdrawiam!
ReplyDeleteMiło mi! :)
Deletesuper zdjęcia na ścianie , lubię takie wspomnienia
ReplyDeletewe have the same dream!i am dying to go to new york fashion week!!
ReplyDeleteHope we'll meet there someday!
DeleteFajna ścianka :)
ReplyDeletemasz bardzo fajne zdjecia! podobaja mi sie Twoje inspiracje, dodaja klimatu :D
ReplyDeletep.s. lubie czytac Twojego bloga, sorrki ze dopiero teraz, ale dodaje do obserwowanych :D
Hehe, no co ty, to czy dodajesz mnie do obserwowanych to Twoja, niewymuszona decyzja i chęć, za która dziękuję! Bardzo mi miło :)
Deleteoj też obklejałam ściany pięknymi zdjęciami wyciętymi z gazet, miałam nawet kiedyś całą jedną scianę obklejoną aż po sufit! jestem pod tym względem prawdziwą maniaczką, teraz ograniczyłam się tylko do mood board'u w ramie obrazu:)
ReplyDeletehttp://mymirrormakesmymood.blogspot.com
a ja znowu nie kolekcjonuję zupełnie nic!
ReplyDeletefajny pomysł z tymi zdjęciami na ścianie :>
+ładne zdjęcia :P
Te zdjecia z Twojej ściany tych modelek sa identyczne jak to twoje blogowe!!!!! mega mega mega!!!
ReplyDeleteI really want to new york fashion week too someday !!! It's been my long life dream though :)
ReplyDeletewww.coffeecreamandthecaffeine.blogspot.com
A ja za to bardzo lubię zbierać, przede wszystkim magazynować w torebce niepiszące długopisy we wszystkich barwach tęczy, choć przeważa niebieski i czarny, większość niepiszących. W podstawówce, a nawet i przed też zbierałam karteczki, pewnie z innymi postaciami, niż Ty, bo jednak jestem "trochę" starsza. Świetna ściana z INSPIRACJAMI. :p
ReplyDeleteDzięki za odwiedziny.