Dzisiaj widzicie mnie tak, jak lubię chodzić na co dzień: w spódnicach (ich liczba w mojej szafie diametralnie się zwiększa), wygodnym swetrze i ulubionym naszyjniku (który na zdjęciach występuje po raz setny). Zdjęcia robiłyśmy z Anią tydzień temu, kiedy słońce ochoczo zachęcało do długiego, piątkowego spaceru bez kurtki i czapki (nareszcie!).
Wyprzedaże to świetny czas - i nie mam tutaj na myśli tylko tego, że ceny w końcu stają się akceptowalne i przestaję narzekać na jakość materiałów nieadekwatną do cyferek na metkach, ale czysto psychologiczny i zarazem interesujący mnie ostatnio aspekt - od momentu, gdy dana rzecz wpadnie nam w oko w nowej kolekcji do jej marnego końca na wieszakach oznakowanych 'SALE' sporo wody upływa w Tamizie (taki mały londyński akcent, a co!) a my możemy swobodnie, na spokojnie zastanowić się czy a) na pewno nam się to podoba, b) czy jest funkcjonalne, c) czy nie jest to kolejna koszulka, którą po pierwszym założeniu rzucimy w kąt i wreszcie d) czy nie jest to kolejny sezonowy hit, który zniknie prędzej niż się pojawi, ewentualnie zaleje ulice i nie będziemy mogli już na niego patrzeć. Kwiaty w jesienno-zimowej wersji na czarnym tle pojawiły się w kolekcji Givenchy na minioną jesień, a co jest najciekawsze - pokaz odbył się równo rok temu (łatwo więc zauważyć jak długi jest proces na linii: myśl projektanta - pokaz - sieciówkowe podróbki - i, wreszcie, wyprzedaże). Nie wiem jak Wy, ale ja nie czuję potrzeby przyswajania sobie wszystkiego na bieżąco - owszem, ciekawi mnie to, ale nie potrzebuję każdej nowinki w szafie (biorąc pod uwagę aspekt czysto ekonomiczny, no chyba że znajdę coś podobnego w second handzie - wtedy chodzę z miną zwycięzcy przez tydzień!). Wolę przeczekać 'gorący okres' i mieć pewność, że z zakupu będę zadowolona i będzie mi on służył przez lata. Także, drogi Riccardo Tisci - ja czekam na kolejne propozycje do powolnego przyswajania!
AngelikÄ™ już znacie, a to zdjÄ™cie tak mi siÄ™ podobaÅ‚o, że nie potrafiÅ‚am go nie dodać! I love u ♥