Long-winded stories about my ilness
3:53 PM
To w końcu musiało się zdarzyć. Nie powiem, że oczekiwałam na to z uśmiechem na twarzy, ale taka jest już tradycja. O czym mowa? Oczywiście o Późnojesiennym Przeziębieniu, moim odwiecznym wrogu. Przyczyna jak zawsze ta sama (według mojej mamy) czyli nieuleczalne niedostosowywanie ubioru do pogody panującej na zewnątrz. Wychodzę z założenia, że to pogoda powinna dostosować się do mnie, a nie na odwrót, co skutkuje późniejszym kichaniem, prychaniem, tonami zużytych chusteczek higienicznych, tysiącami połkniętych Rutinoscorbinów (i wcale nie czuję się wyraźniej!) i nie wiadomo czym jeszcze. Ból głowy, gardła to nic przyjemnego, ale nie było takiej jesieni, żebym na to nie zapadła. Tak więc dzisiaj zamiast bronić się przed wzrastającą gorączką, po prostu zaczęłam planować. Jakie zaległości nadrobię i w ogóle czym sobie zajmę czas? Jak tylko będę zdolna ruszyć ręką, oczywiście. Oczywiście jak zawsze mam tysiące planów i nie usiedzę w miejscu. A więc W KOŃCU nauczę się do miliarda konkursów przedmiotowych. Następnie kompletnie odmóżdżona nadrobię wielogodzinne zaległości w serialach (Blair Waldorf, Jane Quimby, Aria Montgomery, te sprawy). Ale o czym ja gadam. Zaległości mam nie tylko w serialach. Nieprzebraną skarbnicą wiedzy i inspiracji staje się na tych parę dni spędzonych pod kocem STYLE.com. Na ogół nie mam tyle czasu, żeby przejrzeć oferty i pokazy wszystkich domów mody, street style czy innych takich. Może to i dobrze, bo jak pisałam od natłoku wzorców, można zatracić siebie. Ale jak się tak napatrzę, to jak wyzdrowieję chyba Was zaleję ton szaleństw! :)
I wreszcie przychodzi też czas, na zrobienie wszystkich DIY pobudzających naszą kreatywność. Wiecie, że uwielbiam ubrania z historią, samodzielnie przez kogoś przerobione lub mające 1275637567 lat (może to dziwnie zabrzmi, ale są wtedy bardziej 'charakterne') (okej, gorączka chyba mi jeszcze nie zeszła - gadam że ciuchy są charakterne!), tak więc po raz setny przetrząsam (a raczej planuję, jak tylko będę zdolna dowlec się po schodach) strych i wyciągam.. uwaga, tu nie będzie niespodzianek - SWETRY! :)
Nawet lepić z modeliny zaczęłam. Eh, chorobo znikaj!
This had to finally happen. I'm not saying that I was waiting for this with smile on my face, but It's kind of a tradition. What am I talking about? LateFall Ilness of course, my dearest enemy. The cause of it is always the same (like my mum says) - Incurable not-matching outfits to the weather ouside my cosy room. In fact, I just think that I don't have to be depent on weather - the weather should depend on me (yes, I know it's crazy..). And then it results sneezing, snorting, wheezeing, tons of used hankerfies, thousands of swallowed pills and nobody know what else. So, this year, insted of defending of increasing fever, I started planning what I'm going to do when I'll finally be able to move my arms and I'll still have to lay in my bed. I always have thousands of plans and simply cannot sit in one place for a long time. So I'll FINALLY learn for all those competitions and coming exams. When I'll be roughly bereft of my brain I'll watch all the TV Series (Blair Waldorf, Jane Quimby, Aria Montgomery, you know what I mean). But wait.. what am I talking about? I suppose I shouldn't be talking about TV Series here! I have also huge arrears in fashion knowledge! I usually have no time to see all fashion shows and street style looks, and as I wrote last time, it's even better not to follow the rules and prepared outfits. But when we feel headache, sore throat and everything is simply killing you, STYLE.com becoms the biggers sourse of inspirations. I think that when I'll finally be healthy, I'll 'fllod you' with craziness of new ideas! :0
And that's also a time od doing all those fantastic DIY-s, makeing us more creative people. You know that I love clothes with hitory, made by someone theyself oh 126176473 years old (they have some kind of a character then) (ok, I may still have a fever. HAve I really wrote that clothes have characters?), so I look in the loft for some more old sweaters (i don't know why, i always look only for them). And I even started making modeling clay jewellery! Eh, I don't wanna be ill anymore.
7 COMMENTS
Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, przejrzałam kilka stron z Twoimi stylizacjami ... I jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że po prostu nie masz gustu i nie potrafisz się ubierać. Wszystko co na siebie zakładasz jest niedopasowane, wyglądasz tak jakbyś nieudolnie podążała na modą ( mam na myśli chociażby bluzki z kołnierzykami ). Na dodatek masz źle zrobione i niedopracowane zdjęcia. Daj sobie spokój z blogowaniem, będziesz miała więcej wolnego czasu.
ReplyDeleteOj niestety musze sie z tym zgodzic :-\
Deletelovely :)
ReplyDeleteBardzo ładne, urocze zdjęcie! ;)
ReplyDeleteLove your shirt!!
ReplyDeleteUn beso!!
Feliz lunes!
Boulevard ACH
Nadrabianie zaległości jest fajnie, ale co za dużo to niezdrowo, więc życzę szybciego powrotu do zdrowia :)! Pozddrawiam cieplutko! Pss.. Też lubię Gossip Girl!
ReplyDeleteSweet :) Good luck with those future endeavors mentioned!
ReplyDelete