Odkopuję zaległe zdjęcia. Tym razem te robione jeszcze piękną jesienią, gdy za oknem nie było znać ani śladu szarej brei zwanej śniegiem, a ja miałam motywację, by ruszać się gdziekolwiek spod pierzyny we własnym łóżku. To futerko kupiłam kiedyś w second handzie i, gdyby nie jego przyduży rozmiar, uważałabym je za idealne na zimę. Jednak z uwagi na jego, nie do końca pasującą...
W fazie fascynacji jesiennym ponczo w wydaniu niezawodnego Burberry, szukałam swojej wersji. Ceny w sklepach wydały mi się śmieszne i tak jak zwykle, nucąc sobie po cichu (żeby nie wyjść na idiotkę) "All I want for Christmas is you" zaszłam do pierwszego lepszego lumpeksu w drodze z księgarni. Znalazłam tam dokładnie to, czego chciałam i wyszłam śpiewając już trochę głośniej "You're the only...
Czasami tak bardzo chcę Wam coś pokazać, że zbieram się z publikacją dłużej niż zwykle. Nie wiem czy wynika to z dziwnego namaszczenia, którym otaczam dzisiejsze zdjęcia jak i ubrania, które mam na sobie, a może ma to związek z faktem, ze im więcej czasu mija od tworzenia kontentu, tym bardziej o nim zapominam i traktuję jako już nieaktualny. Szkolne imprezy zaliczam do...
Jeśli to czytacie, oznaczać to musi, że po kilku wieczorach zmagań, krzyku, przeklinania Internetu "w mojej wiosce", wyrzucania routera przez okno i ponownego go podłączania, dwóch nocach przesyłania na YouTube i renderowania... TAK. W KOŃCU SIĘ UDAŁO. Z bloga wiecie, że lubię mówić. Zdarza mi się paplać bez sensu, nawijać o niczym i rzucać hasła, których nie wypada wypowiadać na głos. Jakiś czas...
Biorę do ręki telefon i gdzie nie spojrzę, czy to na zdjęcia na Facebook'u, Tumblrze, Instagramie, wszędzie dziewczyny ubrane idealnie jesiennie - warstwowo. Brzmi zwyczajnie? Nie wiem jak Wy, ale ja jestem beznadziejna jeśli chodzi o stroje z użyciem większej ilości elementów, takich jak płaszcze, szale i wystające gdzieniegdzie skarpetki. Cóż, poważnie zastanawiam się nad długoterminową hibernacją w L.A. (wersja dla ubogich -...
Właściwie nie wiem, czemu te zdjęcia nie zostały jeszcze opublikowane. Zrobione grubo ponad miesiąc temu czekały na swoją kolej, potem chciałam je usunąć, dziesięć razy stwierdziłam, że w tej spódnicy, jakbym nie stanęła, będę wyglądać po prostu źle, potem jednak wracałam do tego białego tła (w tejże roli opuszczony barak/sklep/magazyn/whatever) i chciałam podzielić się z Wami chociażby jednym ujęciem. Nie ważne co napiszę...
Właściwie nie wiem co podkusiło mnie do zrobienia tych zdjęć. Jakiś czas temu wymyśliłam sobie, że absolutnie niezbędnym do kontemplowania jesieni dodatkiem będzie domowy kombinezon, cieplejszy i praktyczniejszy od koca. Trafiłam na wieszaku na ten imitujący dinozaura, zmierzyłam dla żartu i skończyłam przy kasie. Jest to jedna z tych dziwacznych rzeczy, niekoniecznie ubrań, które w jakiś pokręcony sposób mnie interesują. Początkowo chciałam...