W minioną sobotę byłam w Warszawie, gdzie odbywały się warsztaty stylizacji Glamour. Udział w nich zapewniła mi wygrana w konkursie (po odczytaniu maila zwrotnego z informacją, że się zakwalifikowałam skakałam z radości, a mój brat uznał, że potrafię wydawać z siebie ultradźwięki) i po niecałych czterech godzinach snu, wsiadłam w pociąg. Oczywiście nie obyło się bez błądzenia po nieznanym mieście (czy każde studio...
Ostatnimi czasy spodnie nosiłam rzadko. A właściwie tylko wtedy, gdy miałam już dość zimowych rajstop. Jak to często bywa, humory mi przeszły, obsesja się zmieniła i do jakiego sklepu nie wejdę szukam idealnych jeansów (wpływ na to miał też fakt, że po dwóch latach katuszy, moje ulubione rurki poddały się wreszcie i pękły). Te w nieregularne plamki, które widzicie na zdjęciach awansowały w...
Wilfox to amerykańska marka streetowa wywodząca się z Los Angeles i prezentująca styl tamtejszych dziewczyn. Założona w 2007 roku przez dwie dziewczyny dzielące się miłością do bluzek w klimacie vintage, dzisiaj jest znana i ceniona na całym świecie ze względu na młodzieżową estetykę i dobrą jakość produktów. Zawsze z radością przeglądam ich nowe kampanie - zdjęcia przedstawiające młode, pewne siebie dziewczyny na plaży,...
Słuchawki na uszach, pozytywnie nastrajająca muzyka, odkryte buty, ludzie jeżdżący na rowerach. Czuję wiosnę. Taka prosta kolej rzeczy, jak wzrost liczby pokazywanej na termometrze, a mam ochotę wstawać rano jeszcze wcześniej, pracować więcej, śmiać się częściej. W końcu mogę bez ograniczeń nosić też płaszcz, dzięki któremu zyskałam miano Smerfetki i dać upust niebieskiej obsesji (nie polecam, powoli zaczynam czuć już przesyt niebieskimi rzeczami)....
Niektóre, powtarzam niektóre miejsca w moim mieście są całkiem interesującym tłem do zdjęć. Jak już ominiemy nudne, powtarzalne ulice, lasy, których mam ewidentnie dość (ileż można fotografować się na tle listków i kwiatuszków?), czasami można trafić na prawdziwe perełki. Jakiś czas temu zboczyłam ze swojej stałej trasy, którą pokonuję codziennie i odkryłam uliczkę widoczną na zdjęciach, kojarzącą mi się z tymi wąskimi, włoskimi,...
The thing I'm afraid of aren't needles, spiders, frogs (I heard a story that when I was a lil girl I was looking for a prince by kissin them.. aghh) or rats but, well well... hairdressers. And their scissors. Seriously, it's not that I'm a reptiles lover but there simply cannot be anything worse than going to the haidresser's and asking gently 'could...