Kolorów mamy całą tęczę. Od klasycznej bieli, przez jaskrawe żółcie, pomarańcze, odcienie czerwieni, błękitu i zieleni, skończywszy na czerni. Nigdy nie miałam ulubionego koloru. Pamiętam, że zawsze zapytana w szkole o coś z serii 'Imię, hobby, ulubiona potrawa i kolor' odpowiadałam 'Mówią mi Karolina, ale wolałabym jakieś bardziej wyszukane imię, lubię robić wszystko oprócz nudzenia się, jem wszystko oprócz warzyw w zupie, a...
Kiedyś kochałam zimę. Czekałam na nią z utęsknieniem, obrażałam się na jesienną chlupę lub na roztopy. Nie było mi też do śmiechu, gdy śnieg postanawiał nie spaść a ja nie mogłam potarzać się w po ziemi pokrytej białym puchem i obrzucić przygotowanymi wcześniej kulkami brata. To było przyjemne. Przyjemne uczucie, kiedy policzki są zarumienione z zimna, a ty i tak się cieszysz jak...
All pictures via Style.com Fashion Week. Ah, ta ekscytacja. W końcu podczas tych czterech (jakże długich i owocnych) tygodni dokona się magia - światowe marki przedstawią nam swój zamysł na przyszły sezon i jak zwykle wyprzedzą nas o pół roku (co w moich obliczeniach równa się kilkuset latom świetlnym). Przeżyjemy natłok pokazów, przepych, słowem bardzo męczący i wyjątkowy czas, Powiedziałam przeżyjemy. To już...
(ph. Ewa, wearing sh tie, sh shirt, Camaieu skinnies, Ryłko shoes) Był raz sobie krawat. Pewnie jakiś pan go kiedyś nosił. Albo leżał zakopany między starym kocem a zużytymi bateriami. Był raz sobie krawat. Miał piękne wzory. Aż tu trafił do zapchanego pudła w second handzie. Był raz sobie krawat. Zobaczyła go Karolina. Wydała okrzyk zdumienia. Przygarnęła na wieki. Once upon a time there...
(wearing: Sugarpills sweatshirt, no name shorts, H&M sneakers)Powiedzieć, że nie lubię pojedynczych trendów to trochę jak powiedzieć że nie lubię czekolady. Owszem, dawka kalorii po każdym jej kęsie jest zabójcza, ale jaka przyjemna! A ostatnia największa tendencja? Holografia. W sumie nie wiem dlaczego furrorę robi mieniący się plastik rodem z Gwiezdnych Wojen (aczkolwiek Gwiezdnych Wojen nigdy nie oglądałam i nie zamierzam to przeżyłam trwające cztery...
Ostatnio jestem zagorzałą fanką stylu brytyjskiej ulicy. I chociaż na tapecie widnieją u mnie wieżowce Nowego Jorku w głowie mam Anglię. Trudno nawet wyrazić, jak to możliwe, żeby ktoś w adidasach, zwykłych szortach i luźnej bluzie wyglądał jak milion dolarów. Z wypiekami na twarzy śledzę więc Alicepoint, która idealnie wręcz wpasowuje się w klimat wszechotaczających czerwonych budek i old schoolowych taksówek. Zawsze podziwiam ludzi,...