Kolorów mamy całą tęczę. Od klasycznej bieli, przez jaskrawe żółcie, pomarańcze, odcienie czerwieni, błękitu i zieleni, skończywszy na czerni. Nigdy nie miałam ulubionego koloru. Pamiętam, że zawsze zapytana w szkole o coś z serii 'Imię, hobby, ulubiona potrawa i kolor' odpowiadałam 'Mówią mi Karolina, ale wolałabym jakieś bardziej wyszukane imię, lubię robić wszystko oprócz nudzenia się, jem wszystko oprócz warzyw w zupie, a kolory też lubię wszystkie'. Takie podejście pozostało mi do dziś. To dobrze, bo się nie ograniczam. Zawsze mogę zmienić swoje zdanie i nikt nie zarzuci mi, że jeszcze pół roku temu upierałam się, że kocham żółty, a obecnie wszystkie żółte bluzki wyrzuciłam z szafy. A dzisiaj przyszła kolej na czerwień. Czerwień na swetrze, czerwień na ustach. Najbardziej kobiecy kolor. Najlepszy dla (uwaga, przyznam się) blondynek. Jakkolwiek na moich ustach gości rzadko (jak na razie nie mam ochoty wyglądać jak Perfekcyjna Pani Z Perfekcyjnie Pomalowanymi Ustami) to na innych częściach garderoby sprawdza się świetnie. Idealnie kontrastuje z czernią i bielą. Czyli podstawami kolorystycznymi. A ja lubię podstawy.
We have whole rainbow full of colours. Strating from classical white, flashy yellows, oranges, shades of red, blue and green, ending at typical black. I have never had my favourite colour. I remember that whenever I was asked at the primary school about basic thinks 'My name, my hobby, favourite food and colours' I would answer 'Well, my name is Karoline, but I'd prefer to have more sophisticated name, I like to do everything besides being bored, I eat everything except vegetables in the soup and colours? Yes, I also do like all'. This obviously hasn't changed. It's good, I think, because I don'y make myself any boundaries. I can always change my mind and nobody can accuse me that a half year ago I used to say that I love yellow colour and now I put in the bin all my yellow Tshirts. So today's the Red Day. Red sweater, red lips.. It's really the most femine colour, isn't it? The best (drums, I'm gonna admit it!) blonde girls. I rarely wear red lipstick (I don't want to look like a Perfect Old Lady With Perfect Red Lips so far) but on my clothes it looks just perfect. I particuraly love it contrasted with black and white. The basic colours. And I love basics.
Jako dziecko uwielbiałam bajki. Kolejna cecha, która się nie zmianiła. Ten magiczny świat, w którym wszystko jest możliwe. Jakkolwiek to zabrzmi zawsze trochę utożsamiałam się ze Śnieżką. Nie, nie miałam w głowie dwunastu krasnoludków, ale za to lubiłam jabłka. I to też mi zostało do dzisiaj (potrafię pochłonąć kilka na raz). A nasza największa wspólna cecha? Jasna Karnacja Aż Do Bólu. Należę do tej niechlubnej grupy osób, które nie ważne ile czasu spędzą na plaży, smarując się wszystkimi olejkami przyspieszającymi opalanie i tak zostaną blade jak ściana. Ba, ja nawet jeśli nie użyję kremu z filtrem kończę jako pomarszczona parówka, tylko że bardziej czerwona. O, tak jak ten sweterek! W końcu pogodziłam się ze swoim losem i uznaję, że blade jest piękne. Przynajmniej świetnie kontrastuje z czerwienią ust i śniegiem.
As a child I loved fairytales. It's my another feature that still hasn't changed. I am passionate about that world full of magic where everything is possible. No matter how it sounds, I was always kind of identifying with Snow White. No, I wasn't thinking about twleve dwarfs but I liked apples (I still can literally suffer some in one minute). And our mutual trait? Way Too White Skin. I'm that kind of person who, no matter how much cream he uses, won't get any tan. Believe me, I even tried not using sunscreen. I ended as a wrinkled sausage. But more red one. Oh, like my sweater. Yes, I know.. But eventually I burried the hatchet and stoped to sunbathe. I believe that 'fair is beautiful'. And it contrasts really well with the red lipstick and the snow, doesn't it?
We have whole rainbow full of colours. Strating from classical white, flashy yellows, oranges, shades of red, blue and green, ending at typical black. I have never had my favourite colour. I remember that whenever I was asked at the primary school about basic thinks 'My name, my hobby, favourite food and colours' I would answer 'Well, my name is Karoline, but I'd prefer to have more sophisticated name, I like to do everything besides being bored, I eat everything except vegetables in the soup and colours? Yes, I also do like all'. This obviously hasn't changed. It's good, I think, because I don'y make myself any boundaries. I can always change my mind and nobody can accuse me that a half year ago I used to say that I love yellow colour and now I put in the bin all my yellow Tshirts. So today's the Red Day. Red sweater, red lips.. It's really the most femine colour, isn't it? The best (drums, I'm gonna admit it!) blonde girls. I rarely wear red lipstick (I don't want to look like a Perfect Old Lady With Perfect Red Lips so far) but on my clothes it looks just perfect. I particuraly love it contrasted with black and white. The basic colours. And I love basics.
As a child I loved fairytales. It's my another feature that still hasn't changed. I am passionate about that world full of magic where everything is possible. No matter how it sounds, I was always kind of identifying with Snow White. No, I wasn't thinking about twleve dwarfs but I liked apples (I still can literally suffer some in one minute). And our mutual trait? Way Too White Skin. I'm that kind of person who, no matter how much cream he uses, won't get any tan. Believe me, I even tried not using sunscreen. I ended as a wrinkled sausage. But more red one. Oh, like my sweater. Yes, I know.. But eventually I burried the hatchet and stoped to sunbathe. I believe that 'fair is beautiful'. And it contrasts really well with the red lipstick and the snow, doesn't it?
ph. Ewa, wearing: sh sweater, my brother's no name shirt, Camaieu pants, Ryłko boots, H&M belt