Everything is just too perfect!

10:14 PM

Przydarzyło Wam się kiedykolwiek przeżyć coś niesamowitego, nagle spełnić swoje pojedyncze marzenia? Tak z dnia na dzień, niespodziewanie? Mnie się to przytrafiło w miniony weekend. Dla wielu zapewne określenie 'spełnić marzenie' to w tym przypadku za dużo powiedziane, ale dla mnie dobór słów jak najbardziej odpowiedni. Chyba nigdy nie zdarzyło mi się na raz tyle cudownych rzeczy, nie przeżyłam takiej sielanki i nie przypuściłabym, że ktoś wybierze właśnie mnie. Ale może zacznę od początku. Znacie te wszystkie konkursy z Facebook'a 'udostępnij, a wygrasz' i tym podobne? Któregoś dnia zauważyłam ogłoszenie 'napisz dlaczego to właśnie Ty powinieneś wygrać udział w warsztatach bloggerek'. Nie zastanawiając się zbyt długo wyklikałam na klawiaturze parę zdań, wpadłam przy tym w słowowtok, co mi się często zdarza (dowody na to czytacie od czasu do czasu) i poszłam odrabiać zadania z matematyki. Podczas wieczornej tury przeglądania kto, gdzie, z kim i jak Ryfka wkleiła informację o identycznym konkursie, ale na warsztaty ViaModa Industrial, profesjonalne szkolenie prowadzone przez panią Hannę Gajos. I znowu napisałam, co myślałam, a to że uwielbiam zajmować się modą, ale wiem, że długa droga przede mną, a to jak bardzo chciałabym poznać Jessicę Mercedes. I wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy odezwano się do mnie z informacją, że tak, zapraszają mnie do Warszawy, tak to mnie, nie jakąś inną Karolinę Tworkowską, i nie, wcale nie założyli się z szefem że porobią sobie żarty z naiwnych blond dziewczynek.

Has it ever happened to you to experience something indescribable, suddenly make your dreams come true? Day by day, completely unexpected? It has occured to me during last weekend. For many of you term 'make dreams come true' is propably too big word, but in my case it fits perfectly for the whole situation. But I should start this story from the beginning. You propably have seen those competitions on Facebook like 'share this photo and you can win blah blah blah'. One day I spotted a contest like that, but a little bit more creative. I had to write why partucuraly I should go to a meeting with some fashion bloggers. So I wrote a few words about my passion, that I really love blogging and that I'd love to meet the fashion icon of my life - Jessica Mercedes. Later I saw another similar contest, but about Via Moda Industial workshops, very expensive and professional ones. And, again, I typed some words on the keyboard and went to my room to do my Maths homework. And you can now imagine my astonishment when I saw the following day that that they want ME, yes ME to come to Warsaw to take part in those wonderful events, and NO, they're not joking or doing tricks to stupid blonde girls.

Zareagowałam dziwnym chichoto-piskiem, sąsiedzi wypytywali mnie przez dwa dni, czy przypadkiem nie wypadłam przez okno że tak się darłam (mieszkam w domu, więc musiało się nieźle nieść skoro usłyszeli). Odtańczyłam dziki taniec zwycięstwa, przeczołgałam się na brzuchu wzdłuż pokoju (chciałam napisać, że zawsze tak reaguję, ale w sumie nigdy nie miałam okazji, więc uznajmy to za pierwszy raz) i pobiegłam błagać Mamę na kolanach, by pozwoliła nie do końca rozgarniętej piętnastolatce jechać w Daleki Świat. Zgoda otrzymana, ale nic by się nie udało, gdyby nie Monika (będę Ci wdzięczna do końca życia!), bo sama najprawdopodobniej zgubiłabym się już w pociągu i nie wysiadła na odpowiedniej stacji, nie mówiąc już o dotarciu do hotelu czy na miejsce wydarzenia. Aha, i nikt pewnie nie byłby tak łaskawy, żeby poinformować mnie dlaczego kasownik pożera kartoniki podające się za bilety (kto to takie coś widział! W Białymstoku przynajmniej bilet jak bilet wygląda!)

I reacted with a strange giggle-squek, my neighbors kept asking me for two days if I hadn't fell out through the window because I was screaming so loudly. I've danced the Victory Dance, crawled on my belly through my room (I was suppose to write that I always react like that, but honestly I have never experienced something so amazing so that was propably the first time) and I went downstairs to beg my mum to let a not-so-reliable teenage girl travel to the Big And Far World. Approval received, but I wouldn't succed if not Monika's help - I would propably got lost just on the train station, not to mention going to the place where even was held. Oh, and nobady else would inform me that ticket validator 'eats' pieces of papers that look like tickets, well, in Białystok tickets look like tickets not like.. eh, I'd better end.

Godzina szósta rano, zwlekam się z łóżka i pędem jem śniadanie, żeby tylko wyrobić się na pociąg. Z domu wybiegam taszcząc dwa plecaki, w tym mojego znielubionego 'żółwia ninja', czyli wielgachny pojemnik, który nosiłam na plecach przez pół podstawówki, a do dzisiaj pozostaje pojemniejszy niż jakakolwiek walizka (w końcu gdzieś te pięć piórników musiało się zmieścić). Podróż pociągiem przebiega bez większych zakłóceń, aż sama się dziwiłam, że jeszcze nie zgubiłam komórki albo nie spostrzegłam, że aparat nie ma włożonej karty pamięci. Poznałam nawet całkiem miłą panią, potrąconą jakieś pięć minut wcześniej przez rozpędzony samochód (jak mi dobrze idzie to innym gorzej.. na szczęście ucierpiała tylko ręka. Tej pani oczywiście, nie moja). Jak tylko sceneria za oknem z pól i wiejskich dróżek zaczęła przeradzać się w miejskie obszary poczułam przypływ ekscytacji. Stolica wzywa!

At 6 am I stand up and eat the fastest breakfast in my whole life (I think that note will be full of the superlative forms of adjectives) just in time to not be late for the train. I run out from housa carrying two backpacks, including my 'Ninja Turtle' or, if you prefer, my enormous bag which I was taking with me every day while my education in primary school (I had to put my three pencilcases somewhere, you know what I mean..). Trip was suprisingly normal, even I was stratled with the fact that I haven't lost my phone or didn't find out that I don't have a memory card put in my camera. I met one old lady who has been hit by a car few minutes before (well, if I'm okay other people are hurt). As soon as the scenery started changing into urban one I felt excited. Metropolis, I'm coming!
Pierwszym przystankiem (po przeżyciu szoku typu 'Tylu tu ludzi!' i 'Nie mieszczę się w korytarzu w pociągu!') było oczywiście Starbucks Coffe. Odhaczyłam na liście kolejne 'before I die..' i mogę z czystym sumieniem powiedzieć - kawa jest najpyszniejsza na świecie, a ja z kubkiem gorącego napoju, idąc w rannych godzinach ulicami pięknego miasta czułam się jak w Nowym Jorku (tak, to był pierwszy raz, pozowałam z pustym pojemniczkiem. Tak, wiem, jestem nienormalna).

The first place I visited (just after first shock like 'Oh, so many people in here!' and 'I can't walk through the corridor int the train with all those bags!') was Starbucks Cafe. I ticked off another thing from 'Before I die..' list and I can assure you - coffe is the best in the world and me, walking with a cup of hot drink past the street of that beautiful city felt like in New York (yes, that was the first time I drank it. Yes, I was posing with an empty cup. Yes, I'm not normal).



Jak tylko dotarłam pod Studio Cukry przeżyłam ciężki szok i w sumie nie pamiętam jak znalazłam się na górze. Wiem tylko, że przy drzwiach stała Jessica z Panią Ekscelencją zwyczajnie plotkując. Kojarzę też mniej więcej, że zamiast normalnie podejść, weszłam do środka, zapomniałam pożegnać się z koleżanką 'odstawiającą' mnie na miejsce, po czym parę razy się zawróciłam i stanęłam jak wryta, a moja twarz była zapewne równie czerwona jak róże w ogródku mojej mamy. Na szczęście Kasia (tak ma na imię nasza ruda duma blogosfery!) zapytała mnie, kim jestem a ja wydukałam pod nosem, że ja to z konkursu, na warsztaty.. A ona uśmiechnęła się tylko i poprowadziła na górę. Od tego momentu mój mózg przestał kodować jakiekolwiek wydarzenia, w głowie pulsowało mi tylko 'To Jessica. Ta sama której zdjęcie masz na tapecie i na ścianie. Tak, twoja ikona. No odezwij się żesz!'. Podejrzewam, że wszyscy wzięli mnie za troszkę niedorozwiniętą, jak biegałam ze swoim pożal się Boże aparacikiem, cykając rozmazane zdjęcia (jedyne jakie wychodzą nim dobrze to zdjęcia jedzenia, God damn it!). Od razu podsunęłam Jessice wydrukowaną wcześniej specjalnie na potrzeby autografu kartkę i poprosiłam o zdjęcie, tak na wszelki wypadek jakbym potem zemdlała. Dlaczego taka ekscytacja? Jessica jest dla mnie niczym polska Anna Wintour, uwielbiam jej styl, jej bloga, jej zacięcie i wyczucie swojej pasji, mody. Kiedyś nawet mi się śniła po nocach, no więc co tu dużo mówić, poznałam swoja legendę, która okazała się bardzo miła, otwarta i śmieszna. Kolejne marzenie z listy odhaczone!

As soon as I reached the Studio Cukry (the place where event was held) I felt shocked (again) and honestly I don't remember how I got into the building. I only know that Jessica and Pani Ekscelencja were standing outside, nattering. I also know that I forgot to say bye to my friend who took me to that place and that I balked and couldn;t move or say anything. My face turned as red as a beetroot but fortunately Kate (this is how our red hear pride of blogo-world is named!) asked me who I am and told me to follow her. Since then my mind stopped coding anything and I was hearing in my head 'This is Jessica. Your fashion icon. You love her. You have her on your phone wallpaper. Say something!'. I suspect that everyone thought I was kind of debility, walking everywhere with my little, pathetic camera taking blurred pictures to everything (my camera takes pictures in not a really good quality). I put a picture printed specially for the ocasion at once to Jessica so that she coulg give me an autograph. Why was I so excited with her? Because she's like polish Anna Wintour to me, I love her style, her blog, her diligence and her passhion to fashion which is being developed all the time. I was even dreaming about meeting her! I;ve met my legend. That was another dream to be ticked off.
Niestety miałam coś źle ustawione i to zdjęcie jest dziwnie zamazane.

Unfortunately that picture is blurred - ahh, I hate my camera!

Później, po warsztatach zauważyłam, że obok podpisuj pojawił się odcisk ust Jessici. I w takiej wersji zawisł na ścianie!

After the event I saw a kiss on the paper. And in that version it is held on my wall!

Po jakimś czasie zaczęły przychodzić kolejne bloggerki, a gdy już wszystkie się zebrałyśmy rozpoczęły się towarzyskie rozmówki, powitania i relacje na Instagram. Wszystkie były miłe, najlepsze było zgadywanie jak będzie brzmiał głos z każdej z nich. Może to głupie, ale gdy czyta się czyjeś słowa i ogląda zdjęcia przez długi czas zaczyna się wymyślać (albo tylko ja tak robię) jaki dana dziewczyna ma głos. No cóż, dziwne mam zainteresowania.

After some time other fashion bloggers started to come and when we all were gathered together we talked, laughed and took Instagram pictures. They all were very kind to me, but the best was to guess their voices. YOu know, when you read somebodies words and look at his pictures in the Net for years you may be curous about his voice (or I am the only person who does it). Well, I'm weird :)









Potem zaczęło się to, po co wszystkie się zgromadziłyśmy w tym przestronnym warszawskim lofcie - prelekcja. Pierwsi byli organizatorzy z firmy Zanox - Paweł Grochowski I Tomasz Karolak. I tu moja buzia dość często otwierała się niebezpiecznie szeroko - z wrażenia na czym tak na prawdę moje idolki zarabiają. Nie jest to jednak temat, który chcę poruszać. Wiadomo przecież, że blogowanie jest połączeniem pracy z pasją i jeśli ktoś to umiejętnie robi, nie zrażając przy tym czytelników - należy mu jedynie pogratulować.

Then started the reason that we all were there - prelection. Paweł Grochowski and Tomasz Karolak from Zanox ompany were the first. And during their speeches my mouth were akwardly opened. I couldn;y believe how much money bloggers can sometimes make on their passion. But, believe me, I don't think it's wrong. I'm just on the firs, small step right now and write here because I love it - not because of the profits. 

Zdjęcia są ważną częścią blogów, a Krzysztof Adamek udzielił kilku rad jak w przystępny sposób przedstawić czytelnikom stylizację. Ale na zdanie rozpoczynające 'zapewne wszystkie macie lustrzanki i wiecie jak się nimi obsługiwać..' zareagowałam wewnętrznym uśmiechem i mocniej ścisnęłam moją malutką cyfrówkę. No cóż, każdy od czegoś zaczyna!

Pictures are important part of blog and Krzysztof Adamek gave us few clues gow can we easily show our outfit to readers. But I laughed anyway when he started 'You propably all use DSLR camera' and I added in my mind 'Yep, my friend's or usually a little digital one..' But, well, everyone has to start!
Kasia w bardzo przystępny sposób przedstawiła kilka zasad współpracy z reklamodawcami. Szczerze nie byłam bardzo zainteresowana, w właściwie byłam, ale i tak nie mogłam się skupić, gdy obok mnie siedziała Jessica. Zamieniłyśmy nawet kilka słów o jej najnowszym poście i opiniach czytelników. I tu kolejny dowód, że jest to świetna dziewczyna - zapytała mnie co o tym uważam i zgodziła się z niektórymi komentarzami, np. z tym, że powinna wrzucać więcej codziennych stylizacji zamiast relacji z wydarzeń. Co do wykładu Kasi - na pewno przyda mi się to w przyszłości, na razie nie interesuje mnie biznesowa strona blogowania i cieszę się przyjemnością w robieniu tego, co bardzo lubię. A kilka wskazówek, które zapamiętałam, to między innymi, żeby szanować firmę, z która się współpracuje, cenić własną wartość i uważnie czytać umowy.

Kate in a really accessible way told us how we should work with various companies and advertisers. Honestly I was more excited with the fact that Jessica was sitting next to me, but whole speech was interesting an I'm sure I will be useful in the nearest future.
A teraz to, co It Girls lubią najbardziej, czyli relacja z serii 'My też jemy'. Trzeba było zobaczyć moje świecące oczy kiedy ujrzałam makaroniki, czyli ciasteczka, których szukałam w całej Polsce i nie wiedziałam, że można je gdziekolwiek dostać. Kiedyś nawet moja koleżanka próbowała upiec je samodzielnie - skończyło się na lekko przypalonym piekarniku. I to już trzecia rzecz z listy 'Before I die', którą zrobiłam tego dnia. Były przepyszne, tak samo jak i sałatki oraz inne przekąski, które świetnie prezentowały się na zdjęciach (bo to przecież dla rasowej bloggerki najważniejsze!)

And now something that It Girls like the most - 'We also eat' series. You should see my face when I saw macaroond there - this is another 'Before I die..', definetely! They were really tasty and looked perfect on my snaps, haha, and that's the most improtant thing for bloggers. isn;t it?



A teraz moja ulubiona część wieczoru, czyli opowieść Jessici, na którą czekałam cały czas. Zamieniłam się w uczy i chwilami zapominałam, żeby mrugać. Niesamowite opowieści o początkach jej kariery rozśmieszyły wszystkich. Podobały mi się może dlatego, że w tym momencie czułam się podobnie, jak ona kilka lat temu, gdy spotykała swoje idolki z sieci lub gdy brała udział we wszystkich konkursach związanych z modą jakie wygooglowała po powrocie ze szkoły. Mówiła mądrze i ciekawie, a ja kodowałam wszystko niczym dyktafon - od historii jak to w podstawówce była punkiem, miała wygolony bok, różowe pasemka i chciała wytatuować sobie na klacie podobiznę Hello Kitty, wrzuciła wszystkie ubrania do wanny i przefarbowała na czarno, ku załamaniu jej mamy kupiła na Allegro glany w malutkim rozmiarze trzydzieści sześć. Jej styl zaczynał ewoluować w Katolickim Gimnazjum (ćwieki powoli zaczynały znikać z mundurka) i zmienia się do dziś. Cel może osiągnąć każdy, jeśli będzie miał na siebie konkretny pomysł. Jedną ze śmieszniejszych spraw było np. powszechne uważanie, jakoby Jess kochała Chanel I Louboutiny - kochać może kocha, ale stara się inspirować sylwetkami z pokazów szukając ubrań w sieciówkach, czy second handach. Pierwszym krokiem naprzód był wyjazd do Londynu na Tydzień Mody - czas który wspomina z uśmiechem na twarzy, jak musiała wydać wszystkie ciężko zarobione w wakacje pieniądze na samolot i najtańszy hostel, a na pokazy chodziła, jeśli ktoś z zaczepionych ludzi zgodził się ją zabrać. Jej historia obfituje w wiele ciekawych andegdot, ale wniosek jest jeden - warto walczyć o swoje marzenia.

And now my favourite part of the evening - Jessica's speech. I was waiting for it with hot cheeks, literally. Amazing stories about her first steps in fashion world, about her being a pung, with pink hair and martens boots, through Catholic Junior Highschool where she fell in love with high heels (and it last till now) and her first won competition (she went to the London Fashion Week). It was so great to hear all of that, I felt like listening about myself because I'm on this level where she was a few years ago. She is definetely smart, funny girl and many things she achieved are because of her luck but also hard work. But I know one thing - it's worth trying to make your dreams come true


Później kręciłam się miedzy dziewczynami, robiłam im zdjęcia i rozmawiałam (niech wiedzą, że umiem wydać z siebie jakieś w miarę artykułowane dźwięki :) ). Bardzo miła była dla mnie Charlize Mystery, której blog może nie jest moim ulubionym (preferuję większą ekstrawagancję) ale cenię ja bardzo za wytrwałość i konsekwencję.

Then I was mingling with girls, taking pictures and talking (well, they have to know that I am able to talk, haha!). Charlize Mystery was very kind for me. Maybe I'm not the biggest fan of her style (I prefer a little bit more of extravagance) but I value her because of her diligence and consistency.

















Czas mijał zdecydowanie zbyt szybko. Ale dziękuję całemu zespołowi CupoNation i Zanox za zaproszenie mnie!
PS. Na koniec filmik, nie mogłam się powstrzymać żeby Wam go nie przedstawić od razu :)

The time was passing definetely to fast. But huge thanks to the whole CupoNation and Zanox team to inviting me!
PS. Another KArdise episode, I couldn't restrain sharing it with you now!

You Might Also Like

24 COMMENTS

  1. zazdroszczę wyjazdu ;) fajna sprawa ;)

    ReplyDelete
  2. Jeeej ♥
    Genialny post! zakochałam się w nim, w zdjeciach, w filmiku:) super że Ci się coś takiego przydarzyło:)
    ŚWIETNIE:D
    W ogóle masz genialnego bloga:)
    Zapraszam do mnie:) i może obserwujemy?:)

    ReplyDelete
  3. wow, chciałabym napisać coś mądrego ale brak mi słów, po prostu wow

    ReplyDelete
  4. Karolina, jesteś boska, tyle powiem! Tekst - mistrzostwo, a ja z całego serca gratuluję Ci spełnienia marzeń!

    ReplyDelete
  5. hahaha wspaniala relacja- gratuluje spelnienia <3 i tak patrze na foteczki to bylas w StarBucksie 30 kroków od mojej pracy <3 w Zebrze?

    ReplyDelete
    Replies
    1. A wiesz nie wiem, to było przy akademikach Riviera, gdzie mieszkałam :)

      Delete
  6. Bardzo interesująca relacja, po raz kolejny jestem pod wrażeniem ;*

    ReplyDelete
  7. No to zazdroszczę i gratuluję takiego wyróżnienia. Chyba bawiłas się dobrze, poznałaś ciekawych ludzi i wywiozłaś bagaż doświadczeń a więc pewnie wypad zaliczony do udanych!:) A studio kojarzę z sesji z Musiałem, po huśtawce;p

    ReplyDelete
  8. http://www.youtube.com/watch?v=jxN9Hw590i4 Jesteś tam! I to dwa razy! Raz rozmazana, i w końcówce podczas zdjęcia grupowego :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. W sumie mało się mnie tam przewija, ale widziałam to już. Dzięki za info! :)

      Delete
  9. gratuluję :) marzenia są po to żeby je spełniać!

    ReplyDelete
  10. GRATULACJE!

    zapraszam do siebie ;)
    http://valentinemarierose.blogspot.com/

    ReplyDelete
  11. Świetny blog. Widać, że masz konkretny pomysł na siebie i na tworzenie tego bloga- czego ja niestety nie posiadam. :-) Ogólnie jestem na nim pierwszy raz. Ładne zdjęcia. Gratuluję i życzę powodzonka, w dalszej jego realizacji haha! <3
    Ja dopiero zaczynam, chciałabym pisać dla kogoś, niestety brak subskrybentów... Jeśli chciałabyś mnie obserwować, ja nie pozostanę dłużna, tylko przypomnij mi w komentarzu, że obserwujesz.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Najpierw znajdź na siebie pomysł i zastanów się po co chcesz prowadzić bloga. A subskrybenci znajdą się potem sami :)

      Delete
  12. super, widać, że się świetnie bawiłaś! :)

    ReplyDelete
  13. moje gratulacje :)))
    nie wyobrazam sobie, co bym zrobila, gdybym zobaczyla na zywo swojego idola. osobe, ktora podziwiam, i na co dzien mam okazje 'spotkac', jedynie w tv.

    ----
    dobra, wyobrazalam to sobie srylion razy, ale mimo to wiem, ze wszystko, co sobie postanowilam powiedziec lub zapytac, sprowadzilo by sie do jednego- "OMG, THAT'S CHRIS MARTIN KHASLKFHASLK"

    jeszcze raz gratuluje i mam nadzieje, ze kiedys opiszesz, "na czym tak na prawdę Twoje idolki zarabiają", i czy sa to tzw 'stylizacje sponsorowane'
    pozdrawiam ;)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hahahahha, ja właśnie podeszłam do Jess i tak.. "śniłaś mi się" a potem se myślę no nie mogę, jaka z ciebie idiotka! ;) Ale potem się starałam opanować :D

      Delete
  14. Ola, ty zazdrościsz mi? A wiesz co ja przeżywam jak wchodzę na Twojego bloga? :)

    ReplyDelete
  15. Wowo! Jestem pod wrażeniem, udowodniłaś zdecydowanie, że marzenia się spełniają! <3. Ta cała historia brzmi normalnie jak Americin Dream w wersji Białostockiej ;). Naprawdę gratuluję i nawet nie wiem co powiedzieć, jestem pod wrażeniem.

    ReplyDelete

like me on facebook

Subscribe