Harper's Bazaar collections
7:21 PM
Nigdy nie zapomnę tych podstawówkowych momentów, kiedy czekając na jakieś zajęcia siadałam na podłodze w Empiku i, wcale niedyskretnie, czytałam Vogue. Może i rozumiałam z tego niewiele, może byłam dzieckiem zagubionym w wielkim świecie wyobraźni i od tego czasu przybyło mi nieco wiedzy i obycia, ale i tak gazety modowe zawsze mnie przyciągają i ciekawią.
Vogue'a nie kupuję ze względu na polski przelicznik cenowy. Uwielbiam natomiast gromadzić wydania z różnych krajów jako pamiątki - znajomi zamiast pocztówek przywożą mi czasopisma, a ja z wielkim namaszczeniem przystępuję do lektury. Owszem, obecnie gazety te składają się z niezbyt ambitbych tekstów i głównie obrazków (aczkolwiek Harper's Bazaar zawsze zachwyca mnie konkretnymi artykułami odnoszącymi się nie tylko do mody samej w sobie, ale także do artyzmu rozumianego jako obrazy, filmy, muzyka, ciekawi twórcy). Jest jednak jedna seria Vogue'a którą warto byłoby mieć co pół roku. Vogue Collections to synteza każdego sezonu, gruba księga (o stosownie wysokiej liczbie dolarów, które musimy zapłacić by mieć go na półce) zawierająca sylwetki ze wszystkich pokazów na nadchodzący sezon. Jest to o tyle świetne, że w jednym miejscu czytelnik widzi wszystko co lansowane i noszone będzie przez najbliższe pół roku. Jakkolwiek bardzo podoba mi się ten zamysł, 150 zł za gazetę zawsze skutecznie zachęcało mnie do samodzielnego przeglądania pokazów w sieci. Aż nasze rodzime HB wyszło z inicjatywą, której na polskim rynku brakowało.
Harper's Bazaar to najczęściej polecany przeze mnie polski magazyn (zawsze tak Wam odpisuję na wiadomości, aczkolwiek jeśli chodzi o sesje zdjęciowe to ELLE przoduje), także dlatego, że bardzo interesują mnie też tematy około-modowi-artystyczne a jak pisałam wyżej, tam je zawsze znajdziemy. Kiedy zobaczyłam zapowiedź Harper's Bazaar Collections wiedziałam, że będę zadowolona. Cena w porównaniu do zagranicznego Vogue to jak kopertówka z H&M i Chanelka - kilka razy mniejsza. A zawartość, chociaż nie tak efektowna jak w przypadku Vogue (ważącego tyle ile spora cegła, albo i dwie) jest dokładnie wyselekcjonowana. Nie są to jedynie zdjęcia z pokazów, z których przeciętny czytelnik niewiele wywnioskuje, a zebrane ważniejsze nowości, zestawione trendy, wydarzenia którymi żył modowy świat podczas Fashion Weeków, modelki, które szły w największej ilości pokazów, najlepsze makijaże, fryzury, premiery perfum, wywiady z fotografami, ludźmi bezpośrednio uczestniczącymi w FW, wreszcie najważniejsze - sylwetki z wybiegów z każdej z czterech stolic mody, a na koniec ujęcia streetstyle. Słowem, wszystko co najważniejsze przez najbliższy czas. Jeśli nie chcecie co miesiąc kupować czasopism, a ciekawią Was nowinki i trendy - to świetnie zsyntezowana i dobrze podana wiedza dla Was! :)
0 COMMENTS