
Kilka dni temu postanowiłam przerwać feryjną hibernację, zwaną także przygotowaniami maturalnymi, podczas której to przywykłam do funkcjonowania w dresach brata i piżamach 24/7, z wyjątkami na zajęcia w szkole. O tak, na te okazje szalałam do tego stopnia, że nawet zakładałam bluzy (z założenia przeznaczone do biegania) w kolorach tak optymistycznych, jak topniejąca breja zwana śniegiem za moim oknem. Na tę sesję w studio umawiałam się co najmniej pół roku, ale szczerze powiedziawszy, nie przepadam za projektami studyjnymi. Wydają mi się być sztuczne, a nawet nudne, wolę Wam pokazywać zdjęcia robione gdzieś na zewnątrz, skupiające się bardziej na stylizacji, niż na mojej twarzy. Jednak w obliczu mojej nienawiści do zimy (tak, wiem że się powtarzam) i poznania nowego fotografa (a ja poznawać ludzi uwielbiam, to już wiecie), zmusiłam się do opuszczenia domu i mojego, jakże wygodnego, łóżka.
Pierwszą część sesji poświęciłam mojemu najnowszemu nabytkowi, sukience, która jednoznacznie skojarzyła mi się z Kylie Jenner i jej słynnymi obcisłymi spódnicami i głębokimi dekoltami. Ja czułam się w niej jak najbardziej swobodnie, chociaż niestety, najbardziej nadaje się do zdjęć, mniej na imprezy. I jeszcze jedno - nie wiem jakim cudem, ale do tej sesji pomalowałam się sama, co uznaję za niemałe osiągnięcie w kontekście moich, raczej żałosnych, poczynań w tym temacie.
Niedługo opublikuję resztę zdjęć, a Wy dajcie znać jak Wam się podoba taka odmiana od tradycyjnie robionych przeze mnie sesji :)







Shesinside dress, Zara shoes
pics Kasia Znana