otworzyłam tę stronę, pusta internetową kartkę jakoś tydzień temu.
zniknęła w natłoku kart potrzebnych do projektu i nowych fascynujących wywiadów z Timothee Chalamet'em.
wow
Ciężko mi zacząć, chciałabym pewnie napisać więcej niż to, co zostanie opublikowane, a z drugiej story nie wiem, czy publikowanie czegokolwiek ma sens.
(co w ogóle ma sens?)
(może lepiej nie idźmy w tę stronę bo skończy się na interpretacji wierszy których i tak nigdy do końca nie zrozumiemy, czy czymś równie poetycko-drętwym)
Okej, jak widzicie, piszę po polsku, z mojego klaustrofobicznego pokoiku na Notting Hill i autentycznie, w tym momencie, czuję motylki w brzuchu i ledwo trafiam w klawisze, trochę trzęsą mi się palce.
Ostatni raz zawisło tu cokolwiek jeszcze z Kopenhagi, jakieś ponad pół roku temu. Jak to się stało? Dlaczego? I co z tym fantem zrobić?
Od razu może powiem, to nie ma być post na zasadzie "ojeeeej dlaczego nie miałam czasu na mojego blogaska". Bo nie miałam, nie ma co ukrywać. Ale chyba dużo we mnie siedzi i jak to tu wyłożę, ułatwi mi to ewentualną kontynuację czegoś, co od czasów gimnazjum było moim ulubionym hobby.
Tak. Kiedyś kardise było ogromną częścią mnie, mojego życia, robiłam zdjęcia z przypadkowymi ludźmi jeśli tylko zgodzili się użyczyć mi lustrzanki, obrabiałam je na starym komputerze, pisałam kliszowe modowe opisy które większego sensu zapewne nie miały, ale nadal zgrywały się z tym, co miałam na sobie.
Ale może od początku. Co u mnie?
A świetnie, jestem najszczęśliwsza jaka byłam w całym swoim życiu, ale też najbardziej sfrustrowana dorosłym życiem, które chciałabym odepchnąć, wsadzić do kufra z za małymi butami i wynieść na strych mojego domu na Podlasiu.
Zastanawiam się, czy ktokolwiek to w ogóle przeczyta. Przecież ponoć już nikt nie wchodzi na blogi, ja sama robię to bardzo sporadycznie i, no wiecie, wszystko jest na instagramie.
Generalnie rzecz biorąc, studiuję Fashion PR & Communications na UAL, konkretniej LCF, pracuję w praktycznie każdy wolny dzień, po godzinach staram się zdołać ugotować sobie w miarę zdrowe jedzenie, pójść na siłownię (co zdarza się zdecydowanie za rzadko), mieć czas dla znajomych (co ostatnio bardzo zaniedbuję), być na bieżąco ze wszystkim, co dzieje się w szeroko pojętym świecie artystycznym (wiecie, żebym wiedziała kogo nominowali do Oscara albo nie wypadła na totalnego ignoranta na zajęciach, gdybym nie kojarzyła kto jest na ostatniej okładce i-D magazine, tego typu rzeczy), czasami nagrać jakiś filmik, zmontować go, wiedzieć, co dzieje się na Instagramie, zrobić projekty, przeczytać lektury, aha, czasami zdarza mi się też spać. Albo spać dłużej z racji na płyny spożyte dzień wcześniej.
Dołóżcie do tego a) dziwną presję, bo w moim środowisku jest obecnie tyle dobrze ubranych i dobrze wyglądających ludzi, że w sumie po co światu ja i moje zdjęcia stylizacji, b) brak osoby która miałaby czas iść i zrobić ze mną zdjęcia, c) nie oszukujmy, modelką nie jestem i nigdy nie będę, więc generalnie rzecz biorąc szanujmy się i dajmy ludziom patrzeć na ładniejszych ludzi, d) CZAS oraz, e), czyli fakt, że sama od dłuższego czasu spędzam więcej czasu jako odbiorca video na YoutTube i więcej frajdy sprawia mi tworzenie takiego contentu (na który Was serdecznie zapraszam TU) i wychodzę z założenia, że jestem na tyle charyzmatyczna i gadatliwa, że lepiej i łatwiej dla wszystkich, jeśli powiem, co mi leży na sercu.
ALE
Tęsknię za pisaniem, zawsze uwielbiałam słowo, w czystej postaci, w książkach i artykułach. I jak żaden audiobook nie zmieni moich ukochanych, śmierdzących starością i pożółkłych powieści, tak filmiki nie zmienią tego, że mając 15 lat polubiłam blogowanie. Tęsknię za całym wizualnym procesem, uwielbiam robić zdjęcia, edytować je i układać obok siebie. Po prostu tęsknię za Kardise, które jest moim pseudonimem wśród znajomych od zawsze i na zawsze, które poniekąd uwarunkowało to co robię obecnie i co uwielbiam.
Zastanawiam się, czy faktycznie jest ktoś kto nadal chce wchodzić na strony i czytać lub oglądać zdjęcia? Czy to nie jest celowanie w eter, trochę bez sensu, szczególnie z moimi śmiesznie malutkimi zasięgami?
Te pytania zostawię chyba bez odpowiedzi, mam nadzieję że przebrnęliście prze te kilka(naście) akapitów. Chyba miałam czas na przemyślenie czy nadal chcę coś tu publikować (i TAK, chcę).
Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale w jakiejś formie chcę, żeby ta strona funkcjonowała.
A tymczasem jestem dużo bardziej aktywna na YouTube i o niebo bardziej regularna na Instagramie, więc możecie tam sprawdzać, czy pojawia się coś nowego.