Comfy streets of London

10:35 PM

I have so many new pictures and movies to be published but since in this city you can never know where you're going to sleep the next night, if the job you enjoy so much will be stil yours in two day's time or who you'll share your bed with - I sometimes tend to sit at the park and try not to think. And then I smile, look at all those vivid personalities everywhere and I know it's just how it is. You need to survive somehow. Propably that's why I constantly wear that banana printed bag (as my friend said London is just like a jungle, with all those angry lions trying to cheat you and monkeys laughing too loudly on a tube), which, by the way, becomes as famous as it is back home, in my city (cheers to all the people on the street telling me how nice it is, OF COURSE I KNOW THAT #LEL). But, to be totally honest, I never ever regreted the decision of coming here. I feel like I fit here somehow. And in terms of fashion choices, I do wear flat shoes every single day (since I try not to waste money on public transport, which is, indeed, really expensive, and walk many miles a day) and try to use my little warderobe which I brought here with me as well as possible. 

Mam tyle zdjęć i filmów czekających na publikację, a mimo wszystko ciężko jest mi znaleźć chwilę (albo dwie) na nowy wpis. Ciężko szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w tym mieście nigdy do końca nie wiadomo, gdzie będzie się spało kolejnej nocy, czy praca, której jest się pewnym nagle nie okaże się kompletnym fiaskiem, a uśmiechnięta koleżanka nie spróbuje cię wykorzystać. Dlatego chyba nie rozstaję się z moją nieśmiertelną torbą w banany - to zdecydowanie najlepiej wydane dwadzieścia złotych w moim życiu - jak określiła moja przyjaciółka, "Londyn to dżungla. I to taka tropikalna, z lwami czającymi się na każdym rogu i niezbyt mądrymi małpkami, śmiejącymi się za głośno w miejscach publicznych". Mimo wszystko, każde nowe doświadczenie wydaje się być bezcennym, a atmosfera ulic inspirująca. Szczególnie do noszenia adidasów codziennie, także jeśli w ramach biletowej oszczędności (a uwierzcie mi - komunikacja miejska, a raczej jej ceny, są przerażające) decyduje się na kilku(nasto) kilometrowe dzienne spacery. 



(wearing: H&M necklaces, vintage turtleneck, New Look jeans, Pimkie shoes)

You Might Also Like

6 COMMENTS

  1. fajnie wyszlas na tych zdjecha, aa i te boskie cycuchy ;p

    ReplyDelete
  2. ale wyladnialas ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To pogląd subiektywny heh :) ale dzięki!

      Delete
  3. ależ podoba mi się twój minimalizm i ta torba w banany! czytając ten wpis uswiadomiłam sobie, że u mnie w illinois, na obrzeżach chicago wcale nie ma autobusów czy innych masowych srodków komunikacji, wszyscy mają auta i prawo jazdy i bez tego trudno jest żyć. nie ma również dużo scieżek spacerowych i w sumie jak są to nie prowadzą do ważnych miejsc. co kraj to obyczaj ;)

    www.AneciaBlog.pl

    ReplyDelete

like me on facebook

Subscribe